Spółka Ekstraklasa SA wpadła ostatnio na pomysł, by mecze ekstraklasy rozgrywane były również w poniedziałki. Kolejka ligowa przebiegałaby według następującego schematu: dwa mecze w piątek, trzy w sobotę, dwa w niedzielę oraz jeden pojedynek w poniedziałek.
Czy takie rozwiązanie jest dobrym pomysłem i sprawdzi się w polskich realiach? Wszak wiadomo, że najważniejsze jest dobro klubu, a zdaniem Ekstraklasy SA granie w poniedziałki przyniosłoby korzyści finansowe klubom. - Nie jest to złe rozwiązanie. W Niemczech również rozgrywaliśmy spotkania w poniedziałek. Z doświadczenia wiem, że jeśli mecz rozgrywany jest o dobrej godzinie, wieczorem, to cieszy się dużym zainteresowaniem - mówi trener Arki, Dariusz Pasieka, który podkreśla, iż czterodniowy rozrzut meczów będzie możliwy, jeśli liga zostanie powiększona do 18 zespołów: - Mecze w ciągu czterech dni to trochę zbyt duży rozrzut. Może należy pomyśleć nad innym rozwiązaniem. Liga ma mało zespołów, aby pozwolić sobie na takie rozwiązanie. Co innego, jeśli liga, czego jestem zwolennikiem, zostałaby powiększona o dwa zespoły. Na pewno stać nas to, aby rozegrać cztery mecze więcej. Podniosłoby to poziom ligi. Powinniśmy grać jak najwięcej, a nie ciągle trenować - nie kryje opiekun gdynian.
To są jednak plany przyszłościowe, a piłkarze Arki muszą się skupić na sobotnim spotkaniu. A tutaj za rywala mają warszawką Polonię. Trener Pasieka nie ukrywa, iż ostatnie dobre mecze Tadasa Labukasa sprawiły, że może on liczyć na grę w wyjściowej "11". - Skład zawsze zaczyna się od bramkarza (śmiech). Nie ukrywam jednak, ze Tadas swoją postawą zasługuje na grę w wyjściowym składzie. Leczył kontuzję, ale po okresie rehabilitacji pokazał, że jest w dobrej formie. Na treningu bardzo walczył o miejsce. Nagrodził się sam, strzelając dwie bramki. To jest nagroda za pracę, jaką wykonał.
Labukas jest bardzo przydatny w walce z obrońcami rywali. - Tadas bardzo absorbuje defensywę rywali. Nie ustępuje w walce. Liczy się to, że w razie konieczności mogę przesunąć go na prawe lub lewe skrzydło. Taka roszada zaskakuje naszych przeciwników.
Szkoleniowiec żółto-niebieskich jest również zadowolony z postawy nowych piłkarzy, a zwłaszcza bocznych obrońców w osobach: Marciano Brumy i Emila Nolla. - Obaj nasi boczni obrońcy, a także środkowy Ante Rozić zaprezentowali w ostatnich meczach równy poziom. Dla mnie właśnie najważniejsza jest stabilizacja. Nie lubię takich wahań formy. Generalnie najlepiej wypada gra całego bloku obronnego - stwierdza Pasieka.
- Porównałbym to do wykresu EKG. Te fale wznoszące, która ukazują się na wykresie to jest to, co mnie interesuje. Cieszę się, że takich zawodników mamy, że mogę na nich liczyć. Gwarantują określony poziom, poniżej którego nie zejdą. Wprowadzają dużo spokoju w szeregi zespołu. Wciąż jesteśmy jedną z najlepszych defensyw w lidze. Nie jest to jednak wypadkową gry linii obronnej, ale całego zespołu. Fizycznie obrońcy wytrzymują trudy spotkania - kończy 45-letni szkoleniowiec.