Bojarski odejdzie, jeśli Pogoń nie wygra wszystkich meczów do końca rundy

Sytuacja Pogoni Szczecin, która miała walczyć o awans jest beznadziejna. Piłkarze tego klubu, nie mają powodów do radości. Portowcy powoli godzą się z myślą, albo przynajmniej oswajają, że o wywalczenie przepustki do ekstraklasy będzie bardzo ciężko. Marcin Bojarski postawił ultimatum, iż Pogoń musi do końca rundy wygrać wszystkie spotkania, albo doświadczony pomocnik odejdzie.

Monika Błaszczyk
Monika Błaszczyk

Po porażce szczecińskiego zespołu z MKS-em Kluczbork Marcin Bojarski powiedział, że do końca rundy piłkarze muszą wywalczyć minimum sześć zwycięstw, a jedno spotkanie mogą zremisować, bo jeśli tak się nie stanie, to pomimo faktu, iż kontrakt pomocnika Pogoni będzie obowiązywał nadal, to on uzna, że szczeciński klub zasługuje na lepszych piłkarzy. Portowcy zremisowali w minionej kolejce 0:0 z GKP Gorzów Wielkopolski na własnym stadionie. Jeżeli "Bojar" nie rzucił słów na wiatr, to wraz z kolegami musi wygrać kolejnych sześć meczów z rzędu.

Trener Maciej Stolarczyk nie chciał komentować słów jednego z bardziej doświadczonych piłkarzy, jakim niewątpliwie jest Marcin Bojarski. - Po meczu w Kluczborku każdy z nas był z pewnością zdenerwowany i działały emocje. Nie chcę komentować tego, co powiedział Marcin. Takie wypowiedzi pokazują też to, że zawodnicy są zdeterminowani, ambitni i chcą wygrywać - mówił szkoleniowiec Portowców.

Sam zainteresowany podtrzymuje swoją deklaracje. Po remisie z GKP wyraźnie załamany Bojarski powiedział, że Pogoń musi wygrać kolejnych sześć meczów. - Podtrzymuję zdanie, które wypowiedziałem po meczu z Kluczborkiem - bez zastanowienia odpowiedział szczeciński pomocnik.

Zdania wśród kibiców są podzielone. Jedni twierdzą, że "Bojar" jako jeden z nielicznych ma charakter i odwagę powiedzieć prawdę. Są jednak też tacy, którzy uważają, że pomocnik Pogoni zwyczajnie chce uciec z tonącego statku. - Mam półtorej roku kontraktu, zarabiam niemałe pieniądze, a Pogoń Szczecin to jest klub z ambicjami. Przecież w tabeli wszech czasów jest w pierwszej 10., więc miejsce tego klubu jest w ekstraklasie. Mając 15 punktów straty do lidera to możemy o awansie zapomnieć. Myślę, że prezesi wspólnie ze sponsorami muszą zacząć budować zespół na kolejny sezon. Ja w przyszłym roku będę mieć 34 lata i sądzę, iż w drużynie powinni grać zawodnicy młodsi, którzy będą przyszłością tego klubu jak Mikołaj Lebedyński, czy Marcin Juszczak - uzasadniał swoje słowa Marcin Bojarski.

Jakie ma plany na przyszłość pomocnik szczecińskiego klubu, jeżeli czarny scenariusz się sprawdzi, a więc Pogoń Szczecin nie pokona w najbliższych sześciu meczach swoich przeciwników? - Jeżeli nie wygramy sześciu kolejnych spotkań, to wrócę do Krakowa, bo tam się osiedliłem i zapewne będę grał w jakiejś drużynie z niższej ligi. Wątpię bowiem, żebym w tym wieku dostał propozycję od jakiegoś klubu z ekstraklasy - stwierdził Bojarski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×