Spotkanie pomiędzy Śląskiem Wrocław a Polonią Warszawa zakończyło się remisem 2:2. Gospodarze sobotnich zawodów mogli ten pojedynek wygrać, lecz nie wykorzystali kilku dobrych okazji strzeleckich. - Myślę, że ogólnie były dwa oblicza tego spotkania. Wygrywaliśmy 1:0, mogliśmy dołożyć jeszcze dwie bramki i mecz byłby inny. W drugiej połowie Polonia strzeliła dwie bramki. My mieliśmy swoje sytuacje. Szkoda, straciliśmy dwa punkty - powiedział po spotkaniu Marek Gancarczyk.
Wrocławianie mogli wygrać, ale mogli także i przegrać. Jeszcze w 90. minucie to Czarne Koszule prowadziły 2:1. W samej końcówce szczęście uśmiechnęło się jednak do podopiecznych Oresta Lenczyka. - Nic nie zapowiadało tej bramki. Ważne, że się udało i trzeba się cieszyć z tego punktu - komentował pomocnik Śląska.
W starciu z Polonią naprzeciwko siebie stanęli dwaj bracia, bowiem w ekipie z Warszawy gra Janusz Gancarczyk. - Nie przejmowałem się tym faktem. Myślałem, że będę występował na prawej obronie, co się zmieniło później. Może trochę mecz mi nie wyszedł, bo nie wszedłem dobrze w niego. Szkoda, myślałem, że będę grał od początku. Tak się nie stało, trudno. Trzeba czekać na swoją szansę w kolejnych spotkaniach - stwierdził piłkarz Śląska.