Manchester w tym sezonie spisuje się bardzo dobrze i w lidze angielskiej zajmuje drugie miejsce. Nic więc dziwnego, że "The Citizens" są faworytami czwartkowej potyczki. Mimo to poznaniacy nie zamierzają się położyć przed renomowanym rywalem. - Zakładamy, że jedziemy tam zagrać dobry mecz. Zdajemy sobie sprawę z jakim rywalem gramy. Lech nie jest faworytem i jest skazany na pożarcie przez wielki Manchester. W takim meczu nie trzeba nikogo dodatkowo mobilizować. Wierzę, że nie sprawimy zawodu naszym kibicom - mówi Jacek Zieliński.
Lechici, aby osiągnąć choćby remis muszą zagrać najlepsze spotkanie w tym sezonie. Ostatnio ich forma nie napawa optymizmem, ale Kolejorz inaczej prezentuje się w europejskich pucharach, a inaczej w ekstraklasie. W Poznaniu wszyscy zdają sobie sprawę ile sił trzeba włożyć w ten mecz. - W Manchesterze będzie trzeba zostawić dużo zdrowia. Jedziemy zagrać tam jak najlepszy mecz. Zdajemy sobie sprawę, żeby tam osiągnąć korzystny wynik musimy wspiąć się na wyżyny i zagrać życiówkę. Wierzę, że stać nas na to - dodaje trener Kolejorza.
Szansę Lecha może zwiększyć fakt, że Roberto Mancini najprawdopodobniej da odpocząć kilku podstawowym piłkarzom, ponieważ Manchester w niedzielę zagra bardzo ważne spotkanie z Arsenalem Londyn. - U nich rotacja jest możliwa, bo mają w kadrze 30 zawodników. Można się z tym liczyć, bo w niedziele grają ciężki mecz z Arsenalem - kontynuuje Zieliński.
Kogo najbardziej obawiają się poznaniacy? - Cała jedenastka to reprezentanci swoich krajów. W ostatnim meczu z Blackpool klasę światową pokazał Tevez, ale pytanie czy z nami zagra? - zastanawia się Zieliński. Po meczu z Manchesterem Kolejorz nie będzie miał zbyt wiele czasu na odpoczynek. W niedzielę rozegrają spotkanie w Zabrzu z miejscowym Górnikiem i muszą zdobyć w nim trzy punkty, bowiem sytuacja Lecha w tabeli jest fatalna. - Teraz skupiamy się tylko na meczu z Manchesterem, a o Górniku zaczniemy myśleć w drodze z Anglii - zakończył Zieliński.