- Nie można wykluczyć, że spotkanie pucharowe może mieć na dyspozycję Lecha jakiś wpływ. Wiele zależy od tego, jaki wynik padnie w Manchesterze i w jakiej dyspozycji zawodnicy wrócą z wyjazdu. Aczkolwiek nie możemy zapominać, że do meczu z nami rywal będzie miał kilka dni na regenerację, dlatego na żadną słabość Lecha nie możemy liczyć i przygotowujemy się do ciężkiego spotkania - powiedział Tomasz Wałdoch.
Spotkanie z Wisłą znacznie podbudowało morale Górnika nadszarpnięte po porażkach z Lechią Gdańsk i Jagiellonią. Mecz z Lechem ma być dla zabrzan okazją do potwierdzenia, że zwycięstwo nad Białą Gwiazdą nie było dziełem przypadku.
- Podejdziemy do tego meczu, jak do każdego innego. Jestem przekonany, że jeżeli wyjdziemy na boisko równie zdeterminowani, jak w poprzednich spotkaniach możemy z powodzeniem stawić czoła Lechowi. Gramy przed własną publicznością i dla nas bardzo ważne jest to, żeby w Zabrzu punktować. Takie zwycięstwa nie cieszą tylko działaczy i zawodników, ale przede wszystkim kibiców i dają motywację do walki w kolejnych spotkaniach - uważa dyrektor sportowy Górnika.
Argumentem przemawiającym na korzyść Lecha może być z kolei... murawa zabrzańskiego stadionu. Ta w ostatnich tygodniach była mocno eksploatowana i nie ma się najlepiej, podobnie jak miało to miejsce przy Bułgarskiej.
- Pora roku nie sprzyja murawie. Na pewno wszyscy chcielibyśmy grać na pięknym zielonym dywanie, ale płyta boiska w ostatnich tygodniach była używana praktycznie codziennie i nie wygląda najlepiej. Myślę, że uda nam się doprowadzić ją do dobrego stanu. Lech w Zabrzu tego, co Bełchatów w Poznaniu na pewno nie zastanie - dodał ze śmiechem Wałdoch.