Łukasz Gikiewicz: Straciliśmy dwa punkty

Po stojącym na słabym poziomie spotkaniu Śląsk wywiózł z Bytomia punkt po bezbramkowym remisie z Polonią. W drugiej części gry na boisku w barwach wrocławian na boisku zameldował się Łukasz Gikiewicz, który pierwsze kroki w ekstraklasie stawiał w niebiesko-czerwonych barwach.

- Jesteśmy niezadowoleni, bo w naszej sytuacji punkt nam nic nie daje. Przyjechaliśmy do Bytomia po zwycięstwo. Zremisowaliśmy i można powiedzieć, że straciliśmy dwa punkty. Wiedzieliśmy wszystko o Polonii, a mimo to nie umieliśmy tego wykorzystać i zdobyć bramki na miarę trzech punktów - bezradnie rozkłada ręce napastnik Śląska.

Spotkanie Polonii ze Śląskiem nie było ciekawym widowiskiem. Dobre akcje ofensywne można policzyć na palcach jednej ręki.

- Wiedzieliśmy, że Polonia na swoim stadionie jest niebezpiecznym przeciwnikiem i chcieliśmy przede wszystkim nie stracić bramki, a przy okazji spróbować z przodu coś ugryźć. Mieliśmy swoje okazje, ale gra się tak jak przeciwnik pozwala. Polonia nie pozwoliła nam dojść do sytuacji strzeleckiej i mecz zakończył się podziałem punktów, który nie zadowala nikogo - uważa Łukasz Gikiewicz.

Młody napastnik drużyny trenera Oresta Lenczyka był jednym z bohaterów akcji, która mogła zaważyć o losach spotkania, ale w dogodnej sytuacji strzeleckiej uderzył dokładnie tam, gdzie znajdował się Szymon Gąsiński.

- Szkoda tej sytuacji. Waldek Sobota posłał mi super piłkę, zaatakowałem ją na krótkim słupku, ale nie miałem za bardzo jak czysto uderzyć i próbowałem strzelać wślizgiem. Bramkarz Polonii zachował się jednak bardzo dobrze i sparował piłkę na róg - obrazowo opisał 23-letni zawodnik wrocławskiej drużyny.

W barwach drużyny z Olimpijskiej Gikiewicz stawiał pierwsze kroki na boiskach ekstraklasy. Dla bytomskiej drużyny zdobył też swoją jedyną dotychczas bramkę w najwyższej klasie rozgrywkowej. Z Polonią jednak żegnał się w nieprzyjemnych okolicznościach.

- Chciałem przypomnieć się kibicom Polonii. Z Bytomia nie odchodziłem w najlepszej atmosferze, ale nie mam żalu ani do działaczy Polonii, ani do trenera Szatałowa. Zdecydowałem się wtedy przejść do ŁKS-u Łódź i z perspektywy czasu myślę, że było to dobre posunięcie, bo w Łodzi dostałem szansę z prawdziwego zdarzenia - wyjaśnił zawodnik drużyny z Oporowskiej.

Źródło artykułu: