Maciejowi Skorży bardzo potrzebne jest zwycięstwo nad zabrzańskim Górnikiem, gdyż przypieczętowało by ono dobrą formę jego drużyny (trzy zwycięstwa z rzędu), a jego piłkarze nabraliby wreszcie pewności siebie. Największym zmartwieniem szkoleniowca Wojskowych pozostaje atak, w którym najlepsi w tym sezonie okazali się ci, na których nikt przed rozgrywkami nie stawiał. Od paru meczów nieoceniony dla warszawiaków jest Michał Kucharczyk, który pewnością siebie i sposobem gry zadziwia nawet samego Skorżę, a w ostatnim spotkaniu Pucharu Polski dał znać o sobie Sebastian Szałachowski, który zdaje się na dobre wrócił do pierwszego składu po wielu kontuzjach.
- Nie mam pewności, czy Kiełbik i Kucharczyk zagrają. Wciąż odczuwają dolegliwości i nie mogą w pełni trenować. Liczę, że uda się jednego z nich postawić na nogi. Dokooptowaliśmy jeszcze z Młodej Ekstraklasy jednego gracza - mówi trener Wojskowych. Kucharczyk ma stłuczony mięsień czworogłowy uda. Kiełbowicz z kolei wrócił już do treningów po lekkiej kontuzji, ale nie może wykonywać ćwiczeń, w których dochodzi do kontaktu z innymi zawodnikami. Kontuzjowani na dłużej pozostają Takesure Chinyamy - uraz kolana ciągnący się prawie od roku - Srda Kneżević - kontuzja pachwiny i Dickson Choto - zerwane ścięgno Achillesa.
W spotkaniu na Łazienkowskiej nie zobaczymy Macieja Rybusa, który doznał kontuzji w spotkaniu z Widzewem. Trener Skorża cieszy się jednak, że ma wreszcie w składzie Macieja Iwańskiego, który według szkoleniowca Legii może z Mirosławem Radoviciem tworzyć zabójczy duet zmieniających się w trakcie meczu środkowym pomocników. - Być może Rado albo Iwański usiądą na ławce rezerwowej. Mecz może jednak się rozegrać w ostatnich minutach, gdy wszyscy będą już zmęczeni i przyda nam się wtedy dobry rozgrywający, który będzie świeży i dokładnie dogra piłkę do napastnika - mówi Skorża i dodaje: Jestem bardzo zadowolony z Iwańskiego po powrocie z Młodej Ekstraklasy. Wiem jednak, że stać go na jeszcze więcej.