Robert Maaskant: Lech nie obroni mistrzowskiego tytułu

Szlagierem 11. kolejki ekstraklasy będzie niedzielny pojedynek Lecha Poznań z Wisłą Kraków, czyli aktualnego mistrza i wicemistrza Polski. - Ten mecz wymyka się ze zwykłych ram ligowej rywalizacji - mówi trener Wisły, Robert Maaskant.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Zarówno Biała Gwiazda, jak i Kolejorz w bieżących rozgrywkach rozczarowują. Krakowianie plasują się na 7. miejscu w lidze i tracą do prowadzącej w tabeli Jagiellonii Białystok 10 punktów. Lechici zajmuje 14. lokatę - ostatnią nad strefą spadkową - i do lidera mają aż 17 punktów straty. Co prawda mają do rozegrania jeszcze zaległy mecz z Polonią Warszawa, ale nawet w wypadku zwycięstwa ich strata stopnieje do "zaledwie" 14 punktów.

- Dwóch mistrzów gra przeciwko sobie. To dwie drużyny, które mają dużo indywidualności, ale równocześnie zespoły, które przeżywają problemy w lidze. Myślę, że miejsca, na których jesteśmy my i Lech, to nie są pozycje, których oczekiwano przed sezonem. Te drużyny miały walczyć o pierwsze i drugie miejsce, a tak nie jest - mówi Robert Maaskant.

Zapytany o to czy Kolejorz ma jeszcze szansę na obronę mistrzowskiego tytułu, Holender błyskawicznie odparł z błyskiem w oku: - Myślę, że Lech nie będzie mistrzem, bo jeśli ktoś ma nim być, to będziemy to my. Po chwili dodał już całkiem poważnie: - Lech ma 14 punktów straty, a to dużo. Drużyny, które są na czele ligi, dobrze sobie radzą, ale zaczną gubić punkty. Myślę, że w tym sezonie walka o mistrzostwo będzie ciekawa.

Wiślacy są w dużo lepszej sytuacji niż ich niedzielny rywal. Zdaniem Maaskanta, ewentualne zwycięstwo przy Bułgarskiej sprawi, że jego zespół na dobre wróci do walki o mistrzostwo Polski: - To bardzo ważny mecz. Jeśli zdobędziemy punkty w Poznaniu, wrócimy do wyścigu o mistrzostwo. Pokażemy, że gramy lepiej. Spójrzmy na inne zespoły, np. na Jagiellonię, która już traci punkty. Mam mocną drużynę i nie myślę tu o 11 zawodnikach, a o 16-17 o porównywalnych umiejętnościach, którzy mogą zrobić różnicę w lidze.

Holender jest zwolennikiem tezy mówiącej o tym, że drużyna Jacka Zielińskiego ma dwa oblicza. Jedno pokazuje w rozgrywkach ekstraklasy, a drugie w Lidze Europejskiej, gdzie jest bliska wyjścia z grupy. - Znamy słabe strony Lecha, ale nie zapominamy o mocnych punktach. Jeśli ktoś remisuje 3:3 z Juventusem, to musi coś robić dobrze. Lech dobrze radzi sobie w Europie, ale ten mecz dla niego też będzie ważny, a cała presja, która będzie im towarzyszyć sprawi, że będzie to też trudny mecz dla Lecha. My jedziemy do Poznania po zwycięstwo. Chcemy znaleźć słabe strony Lecha i je wykorzystać - zapowiada Maaskant.

Opiekun Wisły nie chciał wskazać najmocniejszych ogniw drużyny Lecha: - Nie chcę wymieniać dwóch, trzech nazwisk i wzmacniać ich psychicznie. Lech zdobył mistrzostwo, dobrze gra w Lidze Europejskiej, więc musi mieć mocną drużyną. Spodziewam się, że bardzo poważnie potraktuje ten mecz, bo to dla nich ostatnia szansa na powrót do walki o tytuł. Przez to będą pod wielką presją i chcemy to wykorzystać.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×