- Patrząc na tabelę, ulegliśmy wszystkim zespołom z czołówki - martwi się pomocnik Czarnych Koszul, Adrian Mierzejewski. Poloniści pokonali wprawdzie w derby stolicy Legię, ale ulegli Koronie, Jagiellonii i Lechii. Po niedzielnej porażce z gdańszczanami stoczyli się w tabeli na dziewiątą lokatę, bliżej im do strefy spadkowej, aniżeli miejsca gwarantującego grę w europejskich pucharach. - Słabo to wygląda - nie kryje Mierzejewski. - Mogliśmy złapać tę górę, a teraz wszyscy nam uciekli.
W meczu z Lechią reprezentant Polski zdobył gola na 1:1, mógł mieć też asystę, jego dogranie do pustej bramki zmarnował jednak Daniel Gołębiewski. - Gdyby nie biegł razem ze mną, to na pewno bym strzelał - relacjonuje Mierzejewski. - Jednak kiedy zobaczyłem, że pędzi przez pół boiska, żeby uderzyć... Gdybym strzelił niecelnie zamiast podać, to miałbym jeszcze większą zagadkę. Byłyby pretensje do mnie, że nie dograłem do pustaka. Nie chcę jednak teraz tego oceniać, najpierw muszę zobaczyć to w telewizji - ucina.
Wielu komentatorów po meczu wskazywało nie tyle na przeciętną grę Polonii, co na zacną postawę podopiecznych Tomasza Kafarskiego. - Lechia grać ładną piłkę zaczęła dopiero przy stanie 2:1, od 80. minuty - odcina się Mierzejewski. - Mieliśmy troszeczkę mniej sił, zabrakło nam pomysłu na, to mogli się popisać. Powinni tak grać od początku, nie bardzo im się to jednak udawało. Ale oczywiście należy się temu zespołowi szacunek, bo wykorzystali sytuacje, które mieli i dowieźli wynik do końca - przyznaje.
O przełamanie Czarne Koszule powalczą w zaległym meczu z Lechem Poznań. - W końcu musimy zacząć robić te punkty, bo inaczej w grudniu siądziemy, spojrzymy i okaże się, że jesteśmy zespołem środka tabeli - martwi się Mierzejewski. Kolejorza Poloniści podejmą przy Bułgarskiej już w środę. - Im szybciej, tym lepiej - mówi reprezentacyjny pomocnik. - Nie będziemy mieli czasu, żeby rozpamiętywać Lechię. Za chwilę mamy następne spotkanie i od wtorku myślimy tylko o Lechu, co może nam tylko pomóc - kończy.