- Nie był to mój najlepszy występ na prawej pomocy - przyznaje Adam Danch. - Trener wystawił mnie tam nie tyle żebym pełnił rolę skrzydłowego, ale do spółki z Michałem [Bembenem - przyp. red.] miałem wyłączyć z gry Sebastiana Milę. Mecz niestety ułożył się dla nas pechowo. Straciliśmy dwie bramki i musieliśmy gonić wynik - bezradnie rozkłada ręce zawodnik Górnika.
W starciu ze Śląskiem beniaminek ekstraklasy aż trzy, z czterech straconych bramek stracił po stałych fragmentach gry. Zabrzanie notorycznie przegrywali pojedynki główkowe we własnym polu karnym, a kiedy udało im się z nich wyjść cało nie umieli wyekspediować piłki poza obręb własnego pola karnego. - Stałe fragmenty gry to nasza największa bolączka. Większość bramek, jakie tracimy, pada właśnie po stałych fragmentach. Musimy zrobić wszystko, co możliwe, żeby to zmienić - przekonuje gracz zabrzan.
Jesienne zmagania Górnik zakończy meczem z Koroną w Zabrzu i wyjazdami na starcia z Widzewem i Polonią Warszawa. - Do końca rundy pozostały nam trzy mecze i do zgarnięcia jest dziewięć punktów. Kiedy mówimy po ostatnich wynikach, że chcemy rundę zakończyć trzema zwycięstwami to wielu z politowaniem kiwa głową. Ja naprawdę uważam, że nas na to stać. Pokazaliśmy w tej rundzie, że potrafimy wygrywać i chcemy powalczyć o spokojną lokatę na półmetku sezonu - wyjaśnił były młodzieżowy reprezentant Polski.