- Nie mogę powiedzieć, że kamień spadł mi z serca, bo nikogo nie skrzywdziłem - stwierdził dość żartobliwie "Franz". - Zwycięstwo jednak cieszy i pozwala mi nieco odetchnąć. Osiągnęliśmy cel, a zatem zaliczyliśmy dobre zawody i potwierdziliśmy to w wyniku. Ale budowa drużyny cały czas trwa. Wiele rzeczy wymaga poprawy, musimy być jeszcze lepsi. Ciągle uważam, że rezultaty będą najważniejsze dopiero na mistrzostwach Europy.
- Jeśli ta drużyna zagra w podobnym składzie jeszcze dziesięć lub piętnaście pojedynków, to zrobi wyraźny postęp. Obecnie trwa etap selekcji. Nadal sprawdzamy i testujemy. Linia środkowa oraz atak powoli zaczynają wyglądać tak jak sobie wyobrażam, lecz w defensywie mamy mnóstwo do zrobienia - dodał Franciszek Smuda.
Czy zwycięstwo z Wybrzeżem Kości Słoniowej można uznać za przełom? - Nie rozpatruję tego w takich kategoriach. Mi zależy przede wszystkim na tym, żebyśmy z meczu na mecz robili postępy. W najbliższym czasie musimy skupić się na wybraniu czwórki obrońców, na których będziemy stawiać w dłuższej perspektywie. Boki defensywy wyglądają całkiem przyzwoicie. Trzeba tylko poczekać aż do zdrowia dojdzie Sebastian Boenisch. Największy problem jest ze stoperami. Nawet oglądając spotkania ekstraklasy, trudno wyselekcjonować graczy, którzy spełnią oczekiwania reprezentacji. Jestem jednak dobrej myśli. Zdążymy do EURO - zakończył Smuda.