Cezary Wilk: Robię wszystko, żeby dogonić "Sobola"

Niedzielne spotkanie 15. kolejki ekstraklasy, w którym Polonia Warszawa podejmie przed własną publicznością Wisłę Kraków będzie szczególne Cezarego Wilka. Pomocnik Białej Gwiazdy jest bowiem wychowankiem Czarnych Koszul.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Do klubu z Konwiktorskiej 6 zaprowadził go tata. - To było wtedy, kiedy byłem w ostatniej grupie w przedszkolu. Tata mnie zaprowadził najpierw do Hutnika Warszawa, ale tam nie było mojego rocznika i potem była Polonia Warszawa - wspominał 24-letni zawodnik w czasie czatu z kibicami zorganizowanego przez biuro prasowe krakowskiego klubu. W Polonii Wilk przeszedł wszystkie etapy piłkarskiej edukacji i choć nie było mu dane zadebiutować w pierwszej drużynie, stołeczny klub darzy sympatią. Twierdząco odpowiedział na pytanie, czy kibicował Czarnym Koszulom: - Od kiedy zacząłem trenować w Polonii, to byłem praktycznie na każdym meczu - czy podawałem piłki, czy dostawałem bilety, więc tak, byłem kibicem.

W tym sezonie Wilk dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Pierwsze trafienie w barwach Białej Gwiazdy zdobył w meczu z Koroną Kielce (2:2), czyli klubem, z którego trafił na Reymonta 22. - Cieszyłem się, bo to była bramka na 2:1 dla Wisły. Większość zawodników strzelając bramki dla swojej drużyny przeciwko byłemu zespołowi myśli tak, jak ja. Liczy się obecny zespół - wyjaśnił Wilk, który wie, jak trafiać do siatki swoich byłych klubów. Swoją premierową bramkę na boiskach ekstraklasy wbił bowiem Polonii Warszawa. Drugiego gola w barwach Wisły zdobył natomiast przeciwko Legii Warszawa, ustalając wynik spotkania na 4:0 dla Wisły: - Nie zastanawiałem się, komu strzeliłem. Po meczu przyszła chwila refleksji i zadowolenia z tego powodu, bo dla wychowanka Polonii strzelenie gola Legii ma znaczenie.

Na razie, zgodnie z przewidywaniami Wilk w Wiśle pełni głównie rolę zmiennika. Docelowo w planach władz klubu ma stać się naturalnym następcą Radosława Sobolewskiego, ale sam przyznaje, że już teraz mógłby sprawić, że brak "Sobola" byłby mniej widoczny: - Myślę, że po to tu jestem. Gdybym się nie znalazł w Wiśle, to znaczy, że bym się do tego nie nadawał. Na tę chwilę "Sobol" jest numerem 1, ale robię wszystko, żeby go dogonić.

Wielu ekspertów poleca utalentowanego Wilka selekcjonerowi reprezentacji Polski, Franciszkowi Smudzie w kontekście występu biało-czerwonych na Euro 2012. Sam Wilk bardzo spokojnie podchodzi do tematu gry w drużynie narodowej: - Nie uważam, że jestem aż w tak znacznej mierze utalentowany. Jest więcej zawodników bardziej utalentowanych. Jeśli chodzi o kadrę, to jest to dla mnie bardzo odległy temat. W tej chwili koncentruję się tylko na Wiśle.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×