Po przeciętnym meczu Ruch podzielił się punktami z Jagiellonią. Po spotkaniu piłkarze z Cichej żałowali niewykorzystanych szans, które podreperowałyby skromny bilans punktowy zespołu. - Wiemy, że nie był to wielki mecz. Szkoda, że nie potrafiliśmy strzelić gola. Cieszy, że zagraliśmy na zero z tyłu - stwierdził, wyróżniający się w zespole gospodarzy, Piotr Stawarczyk.
Chorzowianie w ostatnich dwóch grach na własnym stadionie planowali wywalczyć komplet punktów, dzięki czemu mogliby spokojniej patrzeć na dół tabeli ekstraklasy podczas zimowej przerwy. - Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że w przypadku remisu będziemy mieli tyle punktów co Arka. Teraz już musimy pokonać Lechię. Liga jest spłaszczona. Wygra się dwa mecze i jest się dużo wyżej - powiedział obrońca Niebieskich Krzysztof Nykiel. - Punkt mimo wszystko nie jest zły, bo Jagiellonia też miała w końcówce swoją szansę - dodał.
Podczas dziewięćdziesięciu minut niemal bezrobotny był bramkarz Niebieskich Matko Perdijic. Tuż przed końcem gry Chorwat zebrał sporą porcję braw wygrywając w sytuacji sam na sam z Tomaszem Frankowskim. - Nie czuję się bohaterem. Bramkarz rywali złapał jeszcze trudniejszą piłkę i uratował Jagiellonię przed porażką - skromnie przyznał golkiper. - Zagraliśmy bardzo dobrze. Mogę podziękować kolegom za twardą i nieustępliwą grę. Na boisku pozostawiliśmy dużo zdrowia. Szkoda, że nie udało się nam zwyciężyć. Punkt to jednak jest punkt - optymistycznie zakończył aktualny numer jeden w bramce w zespole Ruchu.
W ostatniej rozgrywanej w bieżącym roku kolejce Niebiescy zmierzą się ze wspomnianą wcześniej Lechią Gdańsk. - Do tego meczu musimy podejść z takim samym
zaangażowaniem jak do pojedynku z Jagiellonią. Z tą różnicą, że z przodu musimy być
skuteczniejsi - powiedział Nykiel. - To będzie bardzo ważny mecz. Zespoły przed nami uciekają i musimy szybko nadrobić straty - uzupełnił kapitan 14-krotnych mistrzów Polski Maciej Sadlok.