- Czuję, że jak na debiut wypadłem wystarczająco dobrze. Niestety nie wystarczyło to do zdobycia punktów. Ten mecz jest już za nami. Zagraliśmy jako zespół w miarę nieźle, ale nie mieliśmy tyle szczęścia, co United - komentuje reprezentant Polski, który skapitulował w 41. minucie po strzale głową Park Ji-Sunga.
- Gol Parka był naprawdę szczęśliwy. Nie myślę, że chciał zagłówkować - piłka po prostu go trafiła i wpadła w górny róg. To rozczarowujący wynik, ale nie załamujemy się. Wciąż jesteśmy pewni siebie. Wierzymy, że jeśli zrehabilitujemy się w sobotę i dobrze zagramy ze Stoke, łatwo zdobędziemy trzy punkty i wrócimy do wyścigu o tytuł. To powiedział nam po meczu menedżer. Chciał skupić naszą uwagę na sobotnim spotkaniu - opowiada Szczęsny.
Zdaje się, że młody golkiper nie robi sobie nic z faktu, że jego debiut przypadł na spotkanie, którego stawką był fotel lidera Premier League. - Czułem jakąś presję. Mam na myśli to, że setki milionów ludzi na całym świecie oglądało ten mecz. Czułem więc presję, ale nie byłem zdenerwowany. Cieszyłem się tym, że gram od momentu, kiedy wszedłem na boisko. Jestem w tej chwili tylko rezerwowym bramkarzem, więc muszę wykorzystywać każdą szansę, jaką dostanę, a to była dla mnie wspaniała szansa.