Wenger wspomina koszmar Szczęsnego i chwali Dowhania

Wszystko wskazuje na to, że w sobotnim meczu 18. kolejki angielskiej Premier League ze Stoke City w bramce Arsenalu Londyn drugi raz z rzędu stanie Wojciech Szczęsny. Menedżer Kanonierów, Arsene Wenger przypomniał, że niemal równo dwa lata temu młody golkiper przeżył prawdziwy koszmar.

17 listopada 2008 roku w czasie zajęć na siłowni 18-letni wówczas Szczęsny złamał obie ręce w przedramionach. To oznaczało ponad półroczną przerwę w treningach, a następnie żmudną rehabilitację.

- To było dwa lata temu, kiedy podnosił ciężary. Sztanga upadła na jego ramiona, a wszystko działo się tu w London Colney (ośrodku treningowym Arsenalu - przyp.red). Wypadł na 6 miesięcy. To było duże zmartwienie - teraz ma dwie duże blizny na każdej ręce i metalowe płytki - wspomina Francuz i dodaje: - Śledziłem go odkąd tylko do nas trafił. Przeszedł przez trudny okres i spisuje się dobrze.

Wenger cieszy się, że młody Polak jest pewny siebie i nie był zestresowany przed debiutem na słynnym Old Trafford: - W naszym zawodzie to kluczowe, ponieważ musisz być pewnym, że wystąpisz przed 60-tysięczną widownią i dobrze się zaprezentujesz. On to ma. Nie jest łatwo rozpocząć karierę w tak dużym meczu z Manchesterem United bez dreszczy. Wierzę w to, że on ma osobowość.

Menedżer Kanonierów przypomniał angielskim dziennikarzom, że wychowawcą Szczęsnego, Łukasza Fabiańskiego i Artura Boruca jest opiekun bramkarzy warszawskiej Legii, Krzysztof Dowhań, ale przyznał, że wbrew niektórym doniesieniom, nie chciał go sprowadzić do Londynu: - Nigdy tego nie chcieliśmy, ale ten człowiek produkuje fantastycznych bramkarzy. W ogóle w Polsce szkoli się świetnych bramkarzy.

Komentarze (0)