Bajeczny kontrakt Arboledy problemem Lecha?

Czy nagłe odejście Sławomira Peszki to tylko początek problemów kadrowych Lecha Poznań? Czy wpływ na decyzję zawodnika miał bajeczny kontrakt Manuela Arboledy? Sugeruje to czwartkowe wydanie Polska The Times.

Peszkę na pewno skusiły ogromne pieniądze jakie zaoferowali mu Niemcy - za pół roku gry, do końca sezonu 2010/11 były już gracz Lecha ma zarobić 360 tys. euro (ok. 1,4 mln zł), dodatkowo za każdy punkt zdobyty przez FC Koeln w meczu, w którym zagra, zainkasuje dodatkowe 10 tys. euro (ok. 40 tys. zł). Gdy niemiecki zespół utrzyma się w Bundeslidze w kolejnych sezonach Peszko zarobi 100 tys. euro miesięcznie netto (ok. 400 tys. zł). Dla porównania w Lechu, po podwyżce, mógł liczyć na "zaledwie" 60 tys. zł brutto.

W ślady Peszki, jak donosi Polska The Times, chcą iść kolejni Lechici - Semir Stilić, Siergiej Kriviec, Grzegorz Wojtkowiak, Artioms Rudnevs i Marcin Kikut.

Skąd taki nagły eksodus? Atmosferę w poznańskiej szatni miał popsuć bajeczny kontrakt Manuela Arboledy, który po wynegocjowanej podwyżce stał się zdecydowanie najlepiej zarabiającym piłkarzem Lecha, co zbulwersowało pozostałych graczy Jose Bakero.

Źródło: Polska The Times.

Komentarze (0)