Bogusław Baniak: Potrzebuję bandytów, którzy będą walczyć

Bogusław Baniak wrócił do Warty i od początku widać, że jest pełen zapału. Szkoleniowiec nie ukrywa, że podbudowują go zmiany w klubie, które znacznie podniosą komfort pracy.

- Przez ostatni rok, w którym nie pracowałem w Poznaniu, zdarzało mi się bywać na spotkaniach i przyznam, że byłem przerażony tym co widziałem. Szczególnie dobił mnie ostatni mecz z Górnikiem Polkowice. Na trybunach było może dwieście osób, a na boisku kibice oglądali umierający zespół. To nie był miły widok i mam nadzieję, że już nigdy więcej nas to nie spotka - powiedział Bogusław Baniak.

Jakie są oczekiwania nowych władz klubu wobec szkoleniowca? - Moim zadaniem jest nie tylko utrzymanie Warty w I lidze, ale także zdecydowana zmiana jakościowa jeśli chodzi o grę. Muszę stworzyć zespół, który przyciągnie na trybuny Stadionu Miejskiego wielu kibiców. Uważam, że w czasach, gdy graliśmy w "ogródku", było nieco łatwiej. Pojemność obiektu była nieporównywalna, a i my czuliśmy się tam świetnie, w przeciwieństwie do rywali. Każda ekipa, która do nas przyjeżdżała, miała bardzo trudną przeprawę. Teraz jesteśmy już w innej rzeczywistości. Musimy ściągnąć na trybuny zdecydowanie więcej kibiców, aby atmosfera na meczach mogła się podobać. Jednak uważam, że jesteśmy w stanie to zrobić. Wpływ na poprawę frekwencji powinny mieć zarówno nazwiska, jakie niedługo pojawią się w Warcie, jak i efekty pracy, którą wykonamy w okresie przygotowawczym - dodał opiekun Zielonych.

"Bebeto" nie ukrywa, że powrót do stolicy Wielkopolski bardzo go cieszy. - To już inny klub niż wówczas, gdy pracowałem tu po raz pierwszy. Mam do czynienia z profesjonalistami, którzy zadbają, byśmy wiosną nie musieli się o nic martwić. Dlatego propozycja ponownego objęcia Warty sprawiła mi dużo radości. Powracam do Poznania z wielką chęcią i zabieram się do realizacji celu, jakim jest utrzymanie w I lidze. Temu podporządkowane będą wszystkie ruchy, jakich dokonamy w okresie poprzedzającym start rundy wiosennej.

Bogusław Baniak

Baniak cieszy się, że kłopoty organizacyjne w Warcie to już przeszłość. - Moja rola w tym klubie sprowadzi się teraz do kwestii czysto sportowych. Na pewno nie będę zajmował się żadnymi innymi sprawami. Skończy się apelowanie do potencjalnych sponsorów czy zapraszanie prezydenta Ryszarda Grobelnego na mecze. To już nie należy do mnie. Przy okazji chciałbym zaznaczyć, że dziękuję mediom, bo to one w najtrudniejszych dla Warty czasach dużo o niej pisały. Nie odwracały się od klubu i myślę, że w ten sposób także dołożyły swoją cegiełkę do tego, że udało się pozyskać nowego inwestora.

Obecnie Zieloni zajmują 16. miejsce w tabeli i do bezpiecznej strefy tracą trzy punkty. Ile spotkań potrzeba, by wywindować się w bezpieczne rejony? - Te trzy oczka straty będą nam na początku ciążyć. Ale wierzę, że szybko je odrobimy. Jestem tu po to, by przekonać zawodników, iż możemy się nie tylko utrzymać, ale także znacząco podnieść jakość gry. Tego będzie oczekiwać od nas inwestor, który wyłoży na to wszystko spore pieniądze. Pojedziemy zresztą na dwa zgrupowania i jeśli później coś pójdzie nie tak, to nie będziemy mogli usprawiedliwiać się tym, że nie mieliśmy odpowiednich warunków do przygotowań - oznajmił Baniak.

Trener Warty przyznał, że w najbliższym czasie dokona ogromnych zmian kadrowych w zespole. - Z pełną powagą mogę powiedzieć, że dołączy do nas dziesięciu nowych zawodników. Pomagają nam grupy menadżerskie i są tam na tyle poważne osoby, że powinny przekonać potencjalnych kandydatów do gry w naszej drużynie. Cała kadra będzie liczyć 24 piłkarzy. Nie ukrywam, że poszukuję bandytów, którzy wyjdą na boisko i będą po prostu walczyć. Muszę stworzyć taką grupę ludzi, która zagwarantuje utrzymanie. Dopiero potem usiądziemy i będziemy myśleć co dalej - zakończył Baniak.

Źródło artykułu: