Tysiąc złotych kary za kilogram nadwagi w Górniku

Tysiąc złotych kary za każdy kilogram nadwagi po zimowych urlopach czekało zawodników Górnika. Gracze zabrzańskiej drużyny do swoich obowiązków podeszli jednak poważnie i żaden z nich nie musiał zasilać klubowej świnki-skarbonki.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Wtorkowe zajęcia Górnika opierały się głównie na testach wydolnościowych. Nie obyło się także bez tradycyjnego ważenia. Stawka była nie byle jaka, bo za każdy kilogram świąteczno-noworocznej nadwagi zawodnicy beniaminka ekstraklasy musieli zapłacić tysiąc złotych. Ku ich radości klubowa świnka-skarbonka pozostaje pusta.

- Wiedzieliśmy, jakie konsekwencje wiążą się z powrotem do klubu z nadwagą. Regulamin wisi w szatni i każdy sumiennie wykonywał zadania, jakie w rozpisce dostał od trenera Nawałki - powiedział kapitan Górnika, Adam Banaś.

Czy gracze drużyny z Roosevelta nie próbowali nieco cofnąć wagi, by oszukać czujne oko klubowych fizjoterapeutów? - Nie było o tym mowy - przekonuje ze śmiechem 28-letni obrońca. - Bartek Spałek i Włodek Duś byli bardzo czujni i żadne oszustwo nie wchodziło w rachubę.

Dla drużyny brak kar za nadwagę to dobre wieści także przez wzgląd na aspekt sportowy. - Dzięki temu, że wszyscy wróciliśmy do klubu w optymalnej dyspozycji i nie mamy zaległości, możemy skupić się na przygotowaniach do rundy wiosennej. Do końca tego tygodnia będziemy jeszcze przechodzić badania i testy wydolnościowe, ale potem każdy z nas będzie pracował już nad tym, by na mecz z Polonią być w jak najlepszej formie - przekonuje stoper zabrzańskiej drużyny.

Do końca bieżącego tygodnia Trójkolorowi będą trenować dwa razy dziennie. Rano czekają ich zajęcia w klubowej hali, a popołudniami będą kopać piłkę na sztucznej nawierzchni boiska Walki Makoszowy. W przyszłym tygodniu górnicy udadzą się na zgrupowanie w Dzierżoniowie, gdzie rozegrają trzy mecze sparingowe - z Dolcanem Ząbki, Górnikiem Polkowice i Zniczem Pruszków.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×