Przytaczamy kilka momentów wspomnianych przez argentyńskiego kapitana zwycięzców Champions League.
Łzy szczęścia na boisku? - Siena w 2007 roku, gdy zdobyliśmy pierwsze mistrzostwo nie przy zielonym stoliku. Smutek? - 5 maja 2002, gdy w półtorej godziny zmarnowaliśmy wysiłek całego sezonu [przegrana walka o mistrzostwo w ostatniej kolejce].
Najtrudniejszy moment w opasce kapitana? - Florencja 2006, gdy umarł Facchetti [inna legenda Interu], a ja napisałem na opasce: "Jesteś wszystkim, czym tylko człowiek może być obdarzony. Będzie nam cię brakować. Ciao Giacinto." Natomiast kiedy Ronaldo doznał kontuzji w meczu z Lazio... gdy pomyślę o tej ciszy na Olimpico... mam gęsią skórkę.
Najbardziej szalony kolega? - Taribo West. Lippi na treningu mówi do niego trzykrotnie, żeby podszedł do napastnika, po czym przerywa trening i pyta się: "Taribo, dlaczego go nie podszedłeś?", a tamten na to: "Bóg powiedział mi, żeby nie podchodzić." Taribo zaprosił kiedyś mnie i Zamorano na kolację: powiedział, że pomodlimy się trochę i dopiero pojemy. Spotkaliśmy się o siódmej, o ósmej się modliliśmy, o dziewiątej, o dziesiątej. Pozwolił nam jeść o północy.