Transfer w ostatniej chwili zablokował jednak właściciel Białej Gwiazdy, Bogusław Cupiał, mając na uwadze przeszłość golkipera. Pesković jest bowiem jednym z bohaterów tzw. "afery barażowej" dotyczącej dwumeczu pomiędzy jego Świtem Nowy Dwór Mazowiecki a Szczakowianką Jaworzno o prawo gry w ekstraklasie w sezonie 2003/2004. Słowacki bramkarz był wówczas jedynym spośród siedmiu zawodników Świtu, który przyznał się do sprzedania meczu Szczakowiance.
- Przykro mi, ponieważ sprawa przenosin do Wisły była długo prowadzona. Pierwszy kontakt z klubem był jeszcze w grudniu. Ze względu na zainteresowanie Wisły rozwiązałem swój kontrakt z Cluj - mówi Pesković na łamach słowackich mediów i zdradza kulisy transferu, do którego ostatecznie nie doszło: - Klub kupił mi bilet i poleciałem do Krakowa na badania, po których dostałem dwa dni wolnego. Po otrzymaniu przez klub wyników wróciłem do Krakowa i spodziewałem się podpisania kontraktu. We wtorek dowiedziałem się jednak, że właściciel klubu zabronił swoim pracownikom podpisywać umowy ze mną.
35-letni Słowak ma żal, że Wisła tak późno wycofała się z podpisania kontraktu, a on sam został "na lodzie": - Słyszałem o tym, że chodzi o moja przeszłość, ale to nic nadzwyczajnego, bo wszyscy o tym wiedzą. Wisła zgłaszając się do mnie, wiedziała przecież o wszystkim. Najgorsze jest to, że chciałem grać w Wiśle, walczyć z nią o mistrzostwo. Dlatego rozwiązałem kontrakt w Rumunii i odrzuciłem kilka naprawdę ciekawych ofert. Wisła zabiegała o mnie przez miesiąc i tak się skończyło...