- Staram się tylko rzetelnie ocenić to, co widziałem. Pewnie, że wynik cieszy, bo wygrywania też musimy się uczyć. Ale pamiętajmy, że graliśmy z drużyną grającą toporny futbol i Polacy temu stylowi się podporządkowali. Byłem ciekawy, jak sobie poradzą w zderzeniu z tym betonem, no i poradzili sobie średnio - mówi w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Andrzej Iwan.
- Wie pan, co mnie najbardziej niepokoi? Że zespół wcale nie realizuje filozofii Franciszka Smudy. Bo ja ją dobrze znam. Chodzi o futbol ofensywny, grę na jeden kontakt, obowiązkowo do przodu. Tymczasem nie pierwszy raz widziałem, że nasi głównie skupiali się na przeszkadzaniu. Gdyby nie piękny gol Lewandowskiego, to jestem pewien, że skończyłoby się na 0:0, a wtedy wynik nie wyglądałby już tak ładnie - dodaje Iwan, który ma bardzo złe zdanie o Kamilu Gliku. - On nie pasuje do naprawdę dobrej drużyny. Proszę mi wierzyć, że gdyby starł się z bardziej zaawansowanymi technicznie rywalami, to raz albo dwa razy dałby się oszukać. A tak, to nawet gdy się lekko pomylił, miał jeszcze czas, by naprawić błąd. Ale po takim meczu nie czepiajmy się Glika. Zawiedli ci, którzy odpowiadali za kreowanie gry. No dobra, po 1:0 z Norwegią już więcej marudzić nie będę. Chciałbym tylko, abyśmy wszyscy mieli świadomość, ile jeszcze jest do zrobienia - przyznaje w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Źródło: Przegląd Sportowy,