Piłkarze Anderlechtu nie winią Wasilewskiego

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

W pierwszym spotkaniu 1/16 finału Ligi Europejskiej Anderlecht uległ 0:3 Ajaxowi Amsterdam. Mecz mógł potoczyć się inaczej, gdyby w 55. minucie przy stanie 0:1 rzut karny wykorzystał Marcin Wasilewski. Z 11 metrów Polak posłał jednak piłkę nad poprzeczką, a kilka minut później Holendrzy zdobyli drugiego gola.

Gracze Fiołków nie winią jednak "Wasyla" za porażkę przed własną publicznością, która w praktyce oznacza dla mistrzów Belgi pożegnanie z rozgrywkami.

- Marcin jest etatowym wykonawcą rzutów karnych. Nie winimy go za to, że przestrzelił - mówił po spotkaniu Mbark Boussoufa, po faulu na którym została podyktowana "11". - Dobrze zaczęliśmy mecz i mieliśmy masę sytuacji, których nie wykorzystaliśmy. W europejskich pucharach za to zostaje się ukaranym. Jeśli nie strzelasz, nie możesz wygrać - komentował pomocnik Anderlechtu.

Bliźniaczo wypowiedział się golkiper Fiołków, Silvio Proto: - Niewykorzystany rzut karny, za którego nawet nie przyszło nam na myśl winić Wasilewskiego, podciął nam skrzydła. Wciąż mamy szansę na awans, ale musimy się modlić o mały.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)