Tylko silna drużyna potrafi się podnieść - rozmowa z Szymonem Sawalą, pomocnikiem GKS Bełchatów

W zimowym okienku transferowym Szymon Sawala zamienił Polonię Bytom na GKS Bełchatów. Inauguracja rundy wiosennej znów skrzyżowała drogi pomocnika ze śląskim klubem. - Mam sentyment do Polonii. Zostawiłem tutaj wielu przyjaciół - mówi w rozmowie z naszym portalem gracz Brunatnych.

Marcin Ziach: Wrócił pan na Olimpijską po trzech tygodniach przerwy, ale już nie w barwach Polonii, a GKS Bełchatów. Był jakiś sentyment, kiedy przekraczał pan bramę stadionu?

Szymon Sawala: Przed meczem sentyment był duży, ale wchodząc na boisko zostawiłem go w szatni. Zagrałem w barwach Bełchatowa na tym stadionie i jestem szczęśliwy, że mogłem zadebiutować właśnie tutaj, gdzie stawiałem swoje pierwsze kroki w ekstraklasie. Mecz może nie stał na najwyższym poziomie, ale remis jest sprawiedliwym rezultatem.

Schodząc po schodach płaczu i widząc pochylony budynek klubowy cieszył się pan, że już tutaj pana nie ma?

- Nie, na pewno nie. Jak już wcześniej wspomniałem Polonię będę zawsze darzył dużym sentymentem, bo wiele wspaniałych chwil w tym klubie przeżyłem. Bytom zajmuje kawałek mojego życia, a to, że mnie już tutaj nie ma? Cóż, takie jest życie piłkarza.

Utrzymuje pan kontakt z kolegami z Polonii, czy po transferze relacje się urwały?

- Jesteśmy w stałym kontakcie. Często do siebie telefonujemy, dzielimy się spostrzeżeniami. Nie da się w kilkanaście dni zapomnieć wszystkiego. Zostawiłem w Polonii wielu przyjaciół i choć mnie już w tym klubie nie ma długo jeszcze będę o nich pamiętał.

Przed meczem były jakieś zakłady co do wyniku tego spotkania?

- Nie, absolutnie nie (śmiech). Skupialiśmy się na jak najlepszym przygotowaniu do tego spotkania i o żadnych zakładach nie mogło być mowy. Każdy z nas robił wszystko, żeby to jego drużyna wygrała to spotkanie. Mecz zakończył się podziałem punktów i chyba ani ja, ani chłopaki z Bytomia nie mają powodów do narzekań.

Kiedy przed meczem dowiedział się pan, że mecz rozpocznie na ławce rezerwowych był niedosyt?

- Na pewno niedosyt był. Z drugiej strony mam zaufanie do trenera i wierzyłem, jak cała reszta chłopaków, że wystawi na to spotkanie optymalną jedenastkę i będzie potem reagował na boiskowe wydarzenia. Mecz w Bytomiu rozpocząłem na ławce rezerwowych, ale nie składam broni i będę walczył o miejsce w wyjściowej jedenastce na Jagiellonię. W drużynie panuje zdrowa rywalizacja i ona może nam tylko pomóc.

Wchodząc na boisko miał pan zabezpieczyć środkową strefę boiska i z zadań taktycznych wywiązał się pan bardzo dobrze.

- W drugiej połowie po czerwonej kartce dla Łuksza Bociana trener uznał, że jestem idealnym zawodnikiem na wypełnienie luki w środku pola. Miałem wejść na boisko i pomóc drużynie w utrzymaniu remisu, który w tych warunkach był wynikiem nie do pogardzenia. Tak też się stało, wywozimy z Bytomia punkt i myślę, że ten wynik dla nikogo nie jest krzywdzący.

W pierwszej połowie Polonia nie zdołała oddać nawet strzału na bramkę.

- W pierwszej części spotkania mieliśmy optyczną przewagę, ale nie przełożyło się to na konsekwencje bramkowe. Później Polonia strzeliła bramkę, my straciliśmy zawodnika i musieliśmy w osłabieniu gonić wynik. Udało nam się to, bo pokazaliśmy charakter. Tylko silna drużyna potrafi się podnieść w tak trudnej sytuacji.

Polonia strzeliła bramkę, choć równie dobrze mogła dwie. Chwilę przed trafieniem Łukasza Tymińskiego w słupek trafił Grzegorz Podstawek.

- Kto wie co by było później. Gdyby Grzesiu trafił do bramki może ta druga bramka by nie padła, bo zagralibyśmy w obronie z większą koncentracją. Nie ma co spekulować co by było gdyby. Cieszy przede wszystkim to, że udało nam się nadrobić stratę i wywozimy zdobycz punktową.

Z pana perspektywy bardziej zdobyliście punkt czy straciliście dwa?

- Przyjechaliśmy z zamiarem wywiezienia trzech punktów i z takim nastawieniem wychodziliśmy na boisko. Wydarzenia w trakcie meczu ułożyły się jednak nie po naszej myśli, szczególnie w drugiej połowie. Punkt zdobyty na trudnym terenie to dobra zdobycz, bo sam wiem najlepiej jak ciężko było innym drużynom urwać punkty Polonii na jej terenie.

Źródło artykułu: