Patryk Małecki: Kompromitacja, nie dało się na to patrzeć

Wisła Kraków przegrała we wtorek u siebie pierwszy ćwierćfinałowy mecz Pucharu Polski z pierwszoligowym Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:1. - Nie ma co oszukiwać - to jest kompromitacja - nie owijał w bawełnę po końcowym gwizdku Patryk Małecki.

"Silny" w przeciwieństwie do innych liderów drużyny nie bał się po spotkaniu rozmowy z dziennikarzami. - Nie może tak być, że nie gramy z pełnym zaangażowaniem u siebie, przed własną publicznością. Powinniśmy narzucić swój styl gry od pierwszej minuty, a tego nie było. W pierwszej połowie pewnie nie dało się na to patrzeć okiem kibica - komentował.

Biała Gwiazda przez całe 90 minut stworzyła sobie tylko jedną klarowną sytuację do pokonania Richarda Zajaca i to po kontrataku. - Możemy sobie mówić, że był to nasz słabszy dzień, ale nawet w słabszej dyspozycji powinniśmy stworzyć sobie więcej sytuacji. Nie wiem, czy stworzyliśmy choć dwie groźne sytuacje w starciu z pierwszoligową drużyną, tak nie może być. Takiej drużynie jak Wisła Kraków nie mogą przytafiac się takie spotkania, a zwłaszcza z pierwszoligowcem - komentował Małecki. - Nikt z nas nie powinien mieć usprawiedliwienia, zagraliśmy bardzo słabo. Cała drużyna zagrała z małym zaangażowaniem. Zasłużenie przegraliśmy - podkreślał.

Pomocnikowi Wisły trudno było znaleźć wytłumaczenie takiej dyspozycji. Za odważną grę pochwalił natomiast drużynę Roberta Kasperczyka: - Może myśleliśmy, że Podbeskidzie się położy, a trzeba przyznać, że zagrali bardzo dobre spotkanie. Trzeba pochwalić Podbeskidzie, ale musimy się stuknąć w pierś i powiedzieć sobie parę rzeczy, bo w meczu ligowym takie coś nie może się przydarzyć. Wierzę, że w piątek wyjdzie ta drużyna, która była w Gdyni.

Komentarze (0)