Ktoś musi zastąpić Bartczaka
Rzadko zdarza się, żeby klub chciał się pozbyć najlepszego zawodnika minionych miesięcy. Tak jednak było w przypadku Mateusza Bartczaka. KGHM Zagłębie Lubin nie zostało jednak "na lodzie" i ma w kim wybierać.
Bartosz Zimkowski
Na pozycji, na której występował Mateusz Bartczak mogą zagrać: Damian Dąbrowski, Martins Ekwueme, Łukasz Hanzel, Kamil Wilczek, Przemysław Kocot, Adrian Błąd czy w końcu nowy nabytek Dominykas Galkevicius. Marek Bajor ma w kim wybierać. Lista jest długa, a dobrych zawodników nie brakuje.
Jeszcze w styczniu podczas zgrupowania w Grodzisku Wielkopolski Bartczak pytany o swoją przyszłość wzruszał tylko ramionami. - Nie dostałem żadnej propozycji od Zagłębia - powtarzał jak mantrę. Dało się jednak wyczuć, że coś jest nie tak, a ściągnięcie kolejnego środkowego pomocnika - Galkeviciusa - pokazało, że Bartczak lada dzień ma odejść. Ruchy zaczęły gęstnieć w ostatnich dniach okienka transferowego. Najpierw nie wypalił transfer do Arki Gdynia, ale kilka godzin przed zamknięciem okienka transferowego doświadczony pomocnik podpisał półroczny kontrakt z Cracovią. Transfer "last minute" niczym z Premier League, zachowując oczywiście odpowiednie proporcje.
Bajor w meczu z Koroną Kielce nie posadził nawet na ławce Mateusza Bartczaka. Obok Damiana Dąbrowskiego, który w drugiej części rundy jesiennej grywał obok nowego zawodnika Pasów, wystąpił Łukasz Hanzel. Wcześniej to on stracił miejsce na rzecz Dąbrowskiego. - Dokładnie nie wiem, jak to było. Trener podał skład na odprawie i nikt nie pytał kto kogo zastąpił. Walczyłem o tę pozycję. To dla mnie ważne, dla tak młodego zawodnika. Zrobiłem co mogłem i gram jak mogę - mówił portalowi SportoweFakty.pl Damian Dąbrowski.