Czesław Jakołcewicz (trener KSZO Ostrowiec Świętokrzyski): - Gratuluję trenerowi gospodarzy zwycięstwa. Przede mną dalsze przygotowania zespołu, ponieważ nasza sytuacja nie jest najlepsza. Nie możemy żadnych punktów złapać na boisku, kiedy popełnia się takie błędy. Uczulałem, przed rozpoczęciem tego spotkania, o stałych fragmentach gry. Powtórzyło się gapiostwo mojego zespołu. Co do drugiej bramki to już w ogóle nie chcę się odnosić, bo moi zawodnicy zaczęli sędziować, a nie grać! Czy wyszła piłka czy nie, jeżeli nie ma gwizdka to należy dalej walczyć do końca, a w przypadku moich zawodników zaczęło się szukanie osoby, która zawiniła, a ja tego bardzo nie lubię. Jeżeli mój zespół nie wpoi sobie tego, że w meczu należy biegać, walczyć do upadłego, co jest niezbędne w naszej obecnej sytuacji, to niestety będzie to tak wyglądało, jak w tym pojedynku, że będziemy tracić te cenne punkty. Co do samej gry, z pierwszej połowy jestem zadowolony. Graliśmy mądrze i tak chciałem, żeby zespół grał. Szkoda tych dwóch kontr, jednej bodajże w 44. minucie, kiedy wychodziliśmy trzech na dwóch. Widać, że nad tym elementem jeszcze musimy popracować. Piotr Nowosielski przyszedł do nas z drugiej ligi i musi przestawić się na grę w pierwszej lidze. Szkoda tej sytuacji, mądrze graliśmy do tego momentu i do tego błędu po stałym fragmencie gry. Jeszcze raz gratuluję Flocie. My mamy ciężkie zadanie, ale mam nadzieję, że zdobędziemy jeszcze kilka punktów. Wierzę w to, że się utrzymamy.
Petr Němec (trener Floty Świnoujście): - Mogę powiedzieć, że był to taki typowy mecz nowej rundy. Pierwsze spotkanie, w którym wiedziałem, że tak to będzie wyglądać, że KSZO przyjedzie z mądrą grą, ustawioną defensywnie, czyhającą na kontry. I to było doskonale widać w pierwszej połowie, gdzie ostrowianie nie dopuścili nas do sytuacji bramkowych. Nawet te stałe fragmenty nie wychodziły nam tak, jak to sobie zakładaliśmy. W przerwie przypomniałem zawodnikom, że mają być cierpliwi, że któraś z sytuacji wyjdzie i na pewno będziemy mieli więcej sił, by rozstrzygnąć ten mecz. Myślę, że to się spełniło. Szkoda sytuacji, które mieli, można powiedzieć stuprocentowe, jak na przykład Piotr Tomasik czy Damian Misan w końcówce. Szkoda tego, bo wynik 2:1 wygląda tak, że ktoś może powiedzieć, że jest to rezultat wymęczony. Według mojej opinii po dwóch bramkach panowaliśmy już nad sytuacją na boisku. Swoją własną głupotą, dopuściliśmy do tej ostatniej kontry gości, po której nie potrzebnie straciliśmy tą bramkę. Chciałbym podziękować zespołowi. Choć nie lubię nikogo chwalić, to muszę się przyznać, że przed meczem miałem dylemat kogo wystawić na bramkę, więc jestem zadowolony z decyzji jaką podjąłem. Krzysztof Żukowski pokazał swoją klasę i wierzę, że będzie to wyzwanie dla Alana Wesołowskiego oraz Przemysława Kazimierczaka. Chcę, aby wszyscy pracowali tak dalej i walczyli o swoje miejsce. Wiadomo, z tych nowych zawodników to Tomaszowi Ostalczykowi ten debiut się udał, strzelił dwie piękne bramki. Szkoda już wspomnianych Tomasika i Misana, że nie wykorzystali tych sytuacji, bo było by to potwierdzenie tego, że postawiłem na nich i wziąłem ich do zespołu. Przed nami jeszcze wiele spotkań i liczę, że oni jeszcze swą szansę wykorzystają. Tak samo tyczy się naszego wychowanka Łukasza Mickiewicza, bo mógł on zaliczyć swój pierwszy występ, lecz po stracie bramki było trochę ryzykownym wpuszczenie go na boisko. Jednak mam nadzieję, że jego czas też nadejdzie.
Tomasz Ostalczyk (pomocnik Floty Świnoujście): - Powtarzam cały czas, że jestem zadowolony, że strzeliłem dwie bramki, lecz nie uważam, żeby był to udany dla mnie mecz. Szczególnie, że w pierwszej połowie zagrałem słabo. Wchodząc do szatni, myślałem tylko o tym, by wyjść na drugą połowę. By lepiej to wyglądało, abym dostał szansę na poprawę. Tak to się potoczyło, że najpierw w 59. minucie strzelił bramkę, by za chwilę dołożyć drugie trafienie. Od razu zaczęliśmy lepiej grać piłką. Jestem zadowolony, że to ja wpisywałem się na listę strzelców, ale najbardziej cieszą mnie te trzy punkty. Dobrze, że ta bramka padła dla gości w 90. minucie, bo nie mieli czasu, aby się podnieść, a my wygraliśmy ten mecz.