Wicemistrzowie Polski wygrywają w lidze od 5 listopada, a wszystko zaczęło się od szczęśliwego zwycięstwa 1:0 w derbach z Cracovią, dzięki bramce Nourdina Boukhariego w ostatniej akcji meczu. Później w pokonanym polu krakowianie zostawiali Legię Warszawa (4:0), Zagłębie Lubin (1:0), Polonię Warszawa (1:0), Arkę Gdynia (1:0), Ruch Chorzów (3:1) i ostatnio Widzew Łódź (2:0).
Taka passa pozwoliła Wiśle na detronizację Jagiellonii Białystok i zajęcie jej miejsca na szczycie ekstraklasy. Chociaż przed rundą wiosenną traciła do Jagi trzy punkty, teraz sama ma cztery "oczka" przewagi nad drużyną Michała Probierza. - Pozycja lidera przychodzi z postępem drużyny. To nie tylko same wyniki, ale też ciężka praca i znalezienie balansu w zespole. Miejsce w tabeli nie zmienia jednak systemu mojego pracy. Oczywiście, cieszę się z tego, gdzie jesteśmy. Zasłużyliśmy na pozycję lidera - mówi Maaskant.
Seria holenderskiego szkoleniowca jest godna uznania tym bardziej, że w ostatnich latach tylko Maciejowi Skorży udało się osiągnąć lepszy wynik. Było to w pierwszym sezonie pracy obecnego opiekuna Legii Warszawa przy Reymonta 22, czyli 2007/2008, a licznik zwycięstw z rzędu zatrzymał się na 10. W kolejnych trzech latach prowadzenia Wisły Skorża nawet nie zbliżył się już do tego wyczynu.
Mało tego - nawet "kasperczakowska" Wisła z początku XXI wieku nie potrafiła wygrać więcej niż siedem razy z rzędu, chociaż seria siedmiu zwycięstw przydarzyła się wówczas Białej Gwieździe trzykrotnie (dwa razy w sezonie 2003/2004 i raz w sezonie 2004/2005). Do ośmiu kolejnych wygranych poprowadził Białą Gwiazdę jesienią 2000 roku Orest Lenczyk. W sezonie 1998/1999 natomiast prowadzona przez Franciszka Smudę Wisła wygrała najpierw dziesięć, a potem osiem spotkań z rzędu.
Dobrą wiadomością dla kibiców Białej Gwiazdy jest to, że każda z wyżej wymienionych serii przyczyniła się do zdobycia mistrzowskiego tytułu przez drużynę z Reymonta 22.