GKS Bełchatów na wiosnę jeszcze nie wygrał. W ubiegłym tygodniu spadł w tabeli z piątego na siódme miejsce. Teraz jest już dziewiąty. Do takiego spadku z pewnością przyczynił się Ruch Chorzów, który w sobotę ograł bełchatowian na własnym stadionie. - Na trzy mecze mamy dwa punkty. Gramy słabo i trzeba to sobie powiedzieć prosto w twarz. W sobotę Ruch wygrał i uważam, że był lepszy o tą jedną malutką bramkę. Mam nadzieję, że się utrzyma - powiedział po sobotnim spotkaniu Grzegorz Baran.
Po strzelonej drugiej bramce podopieczni Waldemara Fornalika zaprezentowali wszystkim oryginalną cieszynkę. Piłkarze Ruchu zaprosili swojego byłego klubowego kolegę do wspólnego uczczenia zdobytego gola, ale... - Koledzy chcieli, żebym cieszył się razem z nimi, ale troszeczkę nie wypadało, bo odszedłem pół roku temu. Ja w sobotę przegrałem, więc nie miałem się z czego cieszyć, a kolegom z Ruchu gratuluję zwycięstwa i trzech punktów - dodał piłkarz Brunatnych.
Trzeba odnotować, że był to pierwszy mecz byłego pomocnika Niebieskich przy Cichej po jego odejściu. - Fajnie się czułem po powrocie na Cichą. Chciałem tu przyjechać, spotkać się z przyjaciółmi, z kibicami, którzy bardzo fajnie mnie przyjęli za co im dziękuję. Łezka się w oku zakręciła. Nie zamykamy sobie drogi donikąd. Kto wie, może kiedyś wrócę na Cichą - zakończył wzruszony pomocnik GKS.