ŁKS mógł być jedną nogą w ekstraklasie

Gdyby piłkarze ŁKS-u Łódź pokonali w piątek Piasta Gliwice, mogliby powoli chłodzić szampany i przygotowywać się do świętowania awansu do ekstraklasy. Podopieczni Andrzeja Pyrdoła nie wykorzystali jednak tej szansy, chociaż prowadzili z rywalem już różnicą dwóch bramek.

Kiedy w 61. minucie wspomnianego meczu z boiska wyrzucony został Mariusz Zganiacz, wydawało się, że łodzianom krzywda w tym spotkaniu już się nie stanie. Ambitnie grający gliwiczanie pokazali jednak ogromny charakter i doprowadzili do wyrównania. Remis pozwolił im pozostać w stawce ekip walczących o awans. - Kolejny raz w tym sezonie popełniamy ten sam błąd: przy prowadzeniu cofamy się i oddajemy pole rywalom. Musimy usiąść w szatni, spojrzeć sobie w oczy i poważnie porozmawiać - mówił zdenerwowany Marcin Mięciel.

Po starciu w Wodzisławiu Śląskim łodzianie nadal mają czteropunktową przewagę nad Piastem. Trener ŁKS-u był więc zadowolony z piątkowego wyniku. - Graliśmy w przewadze jednego zawodnika, zatem powinniśmy byli to wykorzystać. Sądzę jednak, że ten wynik jest korzystny i dla Piasta, i dla nas. Utrzymaliśmy przewagę nad gliwiczanami, którą wcześniej sobie wypracowaliśmy - wyjaśniał Andrzej Pyrdoł.

Innego zdania jest jednak Mięciel. Ten doświadczony napastnik nie może sobie darować niewykorzystanej okazji. - To był mecz w pewnym sensie o awans. Gdybyśmy tutaj wygrali, to bylibyśmy jedną nogą w ekstraklasie. Zaprzepaściliśmy jednak tę szansę - tłumaczył.

Komentarze (0)