Rozgrywane w anomalnych warunkach 94. Wielkie Derby Śląska zakończyły się efektownym zwycięstwem Niebieskich 3:0 (0:0). Mimo przedmeczowych zapowiedzi Trójkolorowi przy Cichej zaprezentowali się ze słabej strony, z łatwością dając sobie wbić trzy bramki. - Nie będziemy szukać usprawiedliwienia w gasnącym świetle czy padającym śniegu. Trzeba powiedzieć, że w tym meczu byliśmy drużyną słabszą i zasłużenie przegraliśmy - przyznaje Mariusz Przybylski, pomocnik zabrzańskiej drużyny.
Po stojącej na wyrównanym poziomie pierwszej części gry po zmianie stron koncepcja gry Górnika zupełnie się posypała. Dodatkowo sytuację skomplikowało gasnące światło przy Cichej, bo po kilkuminutowej przerwie zabrzanie niczym nie przypominali zespołu z pierwszych minut spotkania. - Sami jesteśmy sobie winni. Warunki były równe dla obu drużyn. Oba zespoły grały na śniegu i oba musiały zejść do szatni, kiedy zgasło światło. Musimy z tego meczu wyciągnąć odpowiednie wnioski i zastanowić się dlaczego to wyglądało tak, jak wyglądało - wskazuje były gracz Polonii Bytom.
Dla drużyny z Roosevelta derbowe starcie z Ruchem nie było zwykłym pojedynkiem. - Mecz nie toczył się tylko o trzy punkty. Spotkania z Ruchem mają dla nas zupełnie inną rangę i zwycięstwo w takim meczu to wielki prestiż. Udało nam się wygrać dwa razy z rzędu, ale teraz Ruch odkuł sobie te porażki. Nie pozostaje nam nic innego jak przygotowywać się do kolejnych spotkań, a na Ruchu poszukamy rewanżu w przyszłym sezonie - zapowiada pomocnik drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.