Starcie z łodzianami mogło się zakończyć dla Piastunek fatalnie. Po 50. minutach gry podopieczni Marcina Brosza przegrywali już 0:2 - Do przerwy byliśmy zespołem lepszym. Mieliśmy kilka okazji, ale dostaliśmy bramkę do szatni. Po zmianie stron poszła kolejna kontra i zrobiło się 2:0. Wiedzieliśmy, że musimy postawić wszystko na jedną kartę i udało się nam wyrównać stan rywalizacji - mówi bohater gliwickiego zespołu, Jakub Biskup.
Ten remis sprawił, że Piast do ŁKS-u nadal traci cztery oczka. Piłkarze z Okrzei nie wykorzystali więc ogromnej szansy na zbliżenie się do lidera na odległość jednego punktu. - Patrząc na przebieg rywalizacji, ten wynik nie jest taki zły. Graliśmy przecież w osłabieniu, przegrywaliśmy już różnicą dwóch bramek. Niedosyt jednak pozostaje, bo mogliśmy to wygrać - mówi 28-latek. - Remis na dobrą sprawę nikogo nie urządza. Cieszyć się z niego może tylko Podbeskidzie.
Dla Piasta było to drugie spotkanie ligowe z rzędu, w którym przyszło mu podzielić się punktami z rywalem. Biskup wierzy, że już w najbliższy weekend sytuacja ulegnie poprawie i gliwiczanie ponownie zaczną wygrywać. - Do zakończenia sezonu pozostało jeszcze sporo spotkań. My broni nie złożymy. Wierzę, że kolejne mecze rozstrzygniemy na swoją korzyść i nadal będziemy się liczyć w walce o awans. Za kilka dni czeka nas starcie z KSZO. Mam nadzieję, że w Ostrowcu Świętokrzyskim rozpoczniemy serię zwycięstw - kończy zawodnik.