Gra GKS Katowice w pierwszych wiosennych kolejkach nie powala na kolana. Śląska drużyna po słabej rundzie jesiennej miała włączyć się do walki o miejsca w czołówce tabeli. Zapowiadano nawet, że przy odrobinie piłkarskiego fartu drużyna z Bukowej rozgrywki może zakończyć na najniższym stopniu podium. Boiskowe realia dla podopiecznych trenera Wojciecha Stawowego okazały się być jednak znacznie bardziej brutalne.
Choć wiosnę katowiczanie rozpoczęli od zwycięstwa w Ząbkach wielu obserwatorów zarzucało Gieksie po tym meczu mało efektowną grę. Sztab szkoleniowy śląskiego pierwszoligowca winą obarczał słabą kondycję boiska outsidera tabeli zaplecza ekstraklasy i zapewniał, że w derbowym starciu z Piastem Gliwice przy Bukowej drużyna pokaże swoje prawdziwe oblicze.
I tym razem jednak zespół zawiódł. Choć mecz stał rzeczywiście na znacznie wyższym poziomie niż ligowa inauguracja działo się tak głównie za sprawą efektownie grających gliwiczan, którzy tylko przez wielką nieskuteczność wywieźli z Katowic zaledwie punkt. Kolejną szansą na przełamanie miało być spotkanie z Wartą Poznań. - Jedziemy do Poznania z szacunkiem dla rywala, ale znamy swoją wartość i wiemy, że ten zespół ma potencjał na to, by walczyć o awans do ekstraklasy - przekonywał Marcin Gabor, drugi trener Gieksy.
Potencjał sięgający najwyższej klasy rozgrywkowej kibice przy Bułgarskiej oglądali bynajmniej nie w wykonaniu drużyny ze Śląska. Od pierwszych minut na trybunach trwała fiesta, a niesiona dopingiem Warta grała nie tylko efektownie, ale i efektywnie strzelając Gieksie dwie bramki. Katowiczanie zdołali odpowiedzieć jedynie jednym trafieniem i po raz pierwszy tej wiosny wracali do domu bez punktów, co trzeba nadmienić w pełni zasłużenie.
Po porażce w stolicy Wielkopolski w Katowicach zawrzało. - Odbyliśmy bardzo szczerą rozmowę. Padło wiele ostrych słów, ale widać, że to przyniosło skutek. Mamy wszystko podane jak na tacy. O takich warunkach, jakie panują w Gieksie wielu pierwszoligowców może pomarzyć. Nie może być tak, że my przechodzimy obok meczu - kręci z niedowierzaniem głową Tomasz Sokołowski, obrońca drużyny z Bukowej.
Rozmowa między drużyną a sztabem szkoleniowym trwała półtora godziny. - Widać po chłopakach, że rozmowa wyzwoliła w nas dodatkowe emocje. Jesteśmy zdeterminowani, by w meczu z Bogdanką sięgnąć po komplet punktów. Kibice na pewno nie będą musieć się za nas wstydzić - przekonuje popularny "Sokół".
Entuzjazm w szatni katowiczan gasi nieco duża liczba absencji na to spotkanie. W sobotę na boisko z powodu urazu nie wybiegnie Michał Zieliński. Pod dużym znakiem zapytania stoją występy zmagających się z kłopotami zdrowotnymi Grzegorza Goncerza i Rafała Sadowskiego, a Tomasz Hołota przebywa obecnie na zgrupowaniu młodzieżowej reprezentacji Polski.