Niezależnie od tego, które miejsce na koniec rozgrywek zajmie Polonia Warszawa, jej piłkarze w kwietniu i mają będą mogli liczyć na takie same zarobki. Ich obecne kontrakty gwarantują im stałe zarobki, niezależnie od wyniku sportowego. - Nie ma u nas żadnych premii meczowych. To efekt słabej gry zawodników - tłumaczy na łamach Przeglądu Sportowego wiceprezes Polonii Piotr Ciszewski.
Prezes Polonii Józef Wojciechowski dodaje: - Jeżeli oni nie mają chęci biegać za to, co zarabiają, to nie jestem w stanie ich czymkolwiek innym zmotywować. Gdy ktoś dostaje 400 tys. euro netto rocznie, to chyba nie muszę mu jeszcze dodatkowo płacić, by miał ochotę biegać. Zaznacza przy tym, że w podstawowej jedenastce jego zespołu nie ma zawodnika, który zarabiałby miesięcznie mniej niż 50 tysięcy złotych.
Sami zawodnicy nie polemizują ze swoim prezesem. Dodają jednak, że premii brakuje, bo to one właśnie najbardziej motywują ich do pracy. Piłkarze Polonii nie mogą jednak narzekać. W porównaniu z sezonem 2000, w którym Polonia zdobywała tytuł mistrzowski, ich zarobki są niewspółmiernie wyższe. W sezonie 2000 zawodnicy mogli liczyć na miesięczne średnie zarobki rzędu 3000 zł. O wiele więcej mogli wywalczyć na boisku. Za pierwsze zwycięstwo klub zapłacił 70 tysięcy złotych premii. Każde kolejne zwycięstwo powiększało pulę o 20 tysięcy złotych.
Wiceprezes Piotr Ciszewski nie ma wątpliwości, że piłkarze Polonii są rozpieszczani wysokimi kontraktami. Jak się okazuje, w planach klubu jest stworzenie systemu premii, ale tylko za wygrane mecze i tylko dla piłkarzy, którzy pojawili się na boisku. Jest to jednak na razie projekt i nie ma pewności, że wejdzie w życie.
Źródło: Przegląd Sportowy