Ulga w Niecieczy po wygranej nad MKS Kluczbork

Termalica Bruk-Bet Nieciecza odniosła pierwsze zwycięstwo w rundzie wiosennej, pokonując wysoko MKS Kluczbork. Wygrana nad drużyną z województwa opolskiego powinna wnieść nieco spokoju w poczynania podopiecznych Mirosława Hajdy, którzy tym samym odparli ataki innych zespołów z dołu tabeli i póki co, znajdują się na miejscu nie zagrożonym spadkiem.

Mimo wysokiej wygranej, optymizm w Niecieczy jest umiarkowany. Niepokojący był bowiem przestój, jaki niecieczanie mieli od okolic 30. minuty meczu, gdy prowadzili 2:1. a w bramce gości stał już nominalny obrońca Tomasz Copik. Przypomnijmy, że w 25. minucie tego spotkania, arbiter Marcin Szrek usunął z boiska golkipera gości Krzysztofa Stodołę za interwencję rękoma poza polem karnym. Goście nie mieli rezerwowego bramkarza, gdyż ten tuż przed wyjazdem na mecz wypadł z kadry z powodu tragedii rodzinnej. Gospodarze długo nie kwapili się do ataków, by potwierdzić, kto był lepszy tego dnia. Dopiero w końcówce spotkania dzięki udanemu wejściu Łukasza Szczoczarza, Termalica zdobyła kolejne bramki.

Pierwsze dwa kwadranse spotkania mogły się podobać, jednak później tempo gry wyraźnie "siadło", mimo że Termalica grała z przewagą jednego zawodnika. - Do 30. minuty mecz był wyśmienity wręcz - ocenia w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl napastnik Termaliki Bruk-Betu Andrzej Rybski - Po tej czerwonej kartce aż dziwne, że na naszą niekorzyść to podziałało, ale wiadomo, że przeciwnicy przegrupowali szyki zespołu, stanęli zdecydowanie z tyłu, my też nie chcieliśmy głupio stracić bramki, ponieważ był już wynik 2:1. Dlatego też spokojnie rozgrywaliśmy piłkę. Wiem, że to dla oka nie było fajne, ale mam nadzieję, że te pierwsze 25 minut i końcówka przynajmniej były satysfakcjonujące - przyznaje napastnik.

Rybski twierdzi jednak, że beniaminek I ligi, nie był pewny zwycięstwa tuż po tym, jak sędzia usunął z boiska golkipera gości. - Nie jesteśmy w sytuacji bardzo komfortowej. Te trzy punkty były dla nas tak ważne, że nawet przez moment nie myśleliśmy, że spokojnie już dowieziemy to zwycięstwo. Wiadomo, że sytuacja po strzeleniu dwóch bramek i czerwonej kartce była dla nas naprawdę dobra. Musieliśmy jednak dołożyć wszelkich starań, żeby dotrzymać ten wynik, tym bardziej, że bramka kontaktowa spowodowała trochę nerwowości. Po 30. minucie zaczęliśmy dużo gorzej grać, ale też graliśmy tak jak pozwalał nam przeciwnik i boisko - ocenia w rozmowie z naszym portalem Rybski.

Były snajper Odry Wodzisław przyznaje, że Termalica nie znajduje się obecnie w najlepszej sytuacji i wygrana z MKS Kluczbork, dużo da drużynie od strony mentalnej. - Teraz mamy pięć takich meczów z rzędu, gdzie naprawdę potrzebna jest nam jakaś seria, żeby zdobyć trochę spokoju, który nam jest potrzebny, ponieważ cały czas jesteśmy na dole. Musimy teraz szybko się wydobyć stamtąd, żeby w naszych głowach faktycznie był większy spokój. Władze i sztab szkoleniowy też go potrzebują, więc mam nadzieję, że teraz będziemy seryjnie punktować - kończy Rybski.

Komentarze (0)