Imponujący powrót do formy Łukasza Szczoczarza

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Spotkanie z MKS Kluczbork może być przełomem dla Łukasza Szczoczarza. Były snajper Cracovii dał znakomitą zmianę Andrzejowi Rybskiemu i wobec przeciętnej postawy Piotra Trafarskiego i Łukasza Cichosa, być może doczeka się niebawem powrotu do pierwszej jedenastki Termaliki Bruk-Betu Nieciecza.

Łukasz Szczoczarz rundę jesienną kończył jako rezerwowy i w takiej też roli rozpoczął piłkarską wiosnę. W pierwszych meczach rundy rewanżowej trener Mirosław Hajdo nie dawał Szczoczarzowi pograć zbyt wiele. Sytuacja uległa zmianie w meczu z MKS Kluczbork. "Szczota" pojawił się na boisku w 67. minucie, zastępując Andrzeja Rybskiego. Potrafił znakomicie rozruszać swój zespół a ponadto wypracował trzecią bramkę, którą zdobył Marcin Szałęga i sam strzelił czwartą. Zwycięstwo przyniosło wielką ulgę drużynie beniaminka I ligi.

Potwierdza to Szczoczarz. - Sytuacja w tabeli nie wyglądała ciekawie. Trzy drużyny, które nas gonią, wygrały swoje mecze i musieliśmy zdobyć trzy punkty. Udało nam się i mam nadzieję, że już teraz będzie z górki i będziemy wygrywać kolejne spotkania - mówi Szczoczarz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. - Czekaliśmy cztery mecze na to aż wygramy. Byliśmy blisko tego z Bogdanką, przy odrobinie szczęścia mogliśmy nawet w Bielsku wygrać, ale dopiero dzisiaj pokazaliśmy, że na pewno nie składamy broni - dodaje.

Dobry występ z MKS Kluczbork, otwiera Szczoczarzowi drzwi do pierwszego składu. Pytanie tylko, czy podobnie uważa szkoleniowiec niecieczan. Faktem jest jednak, że póki co pożyteczni, lecz nieskuteczni są Piotr Trafarski i Andrzej Rybski a formę kompletnie zgubił Łukasz Cichos. Szczoczarz długo czekał na swoją szansę. - Czekałem cztery mecze aż w końcu zagram dłużej niż pięć minut. Cieszę się, że trener mnie wpuścił. Ja zrobiłem co do mnie należy i oby tak dalej - przyznaje w rozmowie z naszym portalem Szczoczarz.

Napastnik Termaliki zaimponował głównie motorykę, jednak jak sam twierdzi, wyróżniał się na tle rywala głównie dlatego, że MKS od 25. minuty grał w dziesiątkę i zawodnicy Ryszarda Okaja byli już zmęczeni. - Wszedłem świeży, zespół z Kluczborka był podmęczony trochę. Takie było moje zadanie i mam nadzieję, że wypełniłem je w stu procentach - uważa Szczoczarz i zapewnia, że w następnym meczu, jego zespół ponownie powalczy o wygraną - GKP Gorzów też gonimy i mam nadzieję, że przywieziemy stamtąd trzy punkty - kończy napastnik.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)