Dla mnie to spory zawód - komentarze po meczu Stal Stalowa Wola - Ruch Wysokie Mazowieckie

Piłkarze Stali Stalowa Wola na własne życzenie stracili trzy punkty. Zespół z Podkarpacia przegrał u siebie z Ruchem Wysokie Mazowieckie 0:2. Wiele do życzenia pozostawała także praca arbitra z Krakowa.

Sławomir Kopczewski (trener Ruchu): Na pewno bardzo nas cieszą te trzy punkty zdobyte na bardzo trudnym terenie w Stalowej Woli. Zdajemy sobie sprawę z tego, że Stal to bardzo dobry zespół, który do końca będzie się liczył w walce o awans. Tego życzę trenerowi Adamusowi. To dla nas pierwszy komplet punktów na wiosnę. Zarówno z Olimpią Elbląg jak i OKS-em Olsztyn zagraliśmy dobre spotkania. nie udało się jednak zainkasować pełnej puli. Możemy się teraz cieszyć z wygranej. Zakładałem przed meczem, żeby zagrać mądrze w defensywie, aby nie stracić jakiejś głupiej bramki. Zdawaliśmy sobie też sprawę z tego, że jakaś okazja może się nam trafić i spróbujemy ją wykorzystać. To nam się udało.

Przemysław Kołłątaj (Ruch): Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Było sporo chaosu i zamieszania na boisku. Sędzia nie panował na sytuacją na murawie. Gdybyśmy mieli rzut karny w pierwszej połowie, który był ewidentny, to wszystko mogłoby się jeszcze inaczej potoczyć. Co do czerwonej karki się nie wypowiadam, gdyż tego nie widziałem. Komplet oczek jest dla nas bardzo cenny.

Sławomir Adamus (trener Stali): Dla mnie to spory zawód. Uczulałem chłopaków, że to jest bardzo ważne spotkania dla nas. Wygrana w ostatnim pojedynku umocniła nas w czołówce. Wyszło z tego to, co wyszło. Mogę przeprosić tylko kibiców. Myślę, że oni też się do tego poczuwają. Trzeba się szybko pozbierać, gdyż już w środę czeka nas kolejna potyczka.

Bartosz Horajecki (Stal): Czerwona kartka ustawiła spotkanie. Musieliśmy zmienić swoje założenia taktyczne. Na pewno nie możemy zwalać na sędziego. W pierwszej połowie powinien podyktować rzut karny dla gości, ale tego nie uczynił. Oddał to chyba rywalowi w drugiej części gry, chociaż tak nie powinien robić. W drugiej połowie graliśmy długimi piłkami, gdyż tak się potoczyła sytuacja. Niestety nie udało się nic wskórać. Popełniliśmy potem kolejny błąd, po którym znów padła bramka z rzutu karnego.

Paweł Socha (Stal): Mieliśmy dużo pecha. Kartka była kontrowersyjna. Myślę, że pierwszy rzut karny był - nie ma co mówić. Przy drugim było trochę nieporozumienia, bo Patryk Walasek zagrał taką piłkę, starałem się to ratować i wpadłem niestety na zawodnika, a sędzia gwizdnął karnego.

Źródło artykułu: