Rafał Kujawa nie ma pewnego miejsca w składzie łódzkiej drużyny. Tylko siedem meczów rozpoczął od pierwszej minuty. W starciu z Bogdanką Łęczna w doliczonym czasie zapewnił swojemu zespołowi komplet punktów, co rozbudziło jego nadzieję na regularną grę. - W końcu się przełamałem, bo długi czas nie strzeliłem bramki. Dobrze, że akurat na wyjeździe, w tak ważnym meczu mamy trzy punkty. Mam nadzieję, że trener będzie coraz częściej na mnie stawiał, a ja odpłacę się jak najlepszą grą - przekonuje 23-letni piłkarz.
Przez niemal cały mecz w Łęcznej spisywał się on przeciętnie. Miał kłopoty z opanowaniem piłki po podaniach kolegów, zmarnował również kilka dobrych sytuacji podbramkowych. Przez 90 minut nic nie wskazywało, że zostanie bohaterem ŁKS-u. - Zawodników ofensywnych rozlicza się z bramek, a nie za całokształt - ucina Kujawa. - Walczyliśmy z całych sił. Mecz nie układał się po naszej myśli. W ogóle mieliśmy inaczej zagrać, ale Łęczna zepchnęła nas w I połowie do obrony. Trzeba było wejść do szatni i powiedzieć parę słów. W II części odzyskaliśmy inicjatywę i szczęśliwie udało się strzelić dwie bramki - dodaje.
Łódzki zespół odniósł drugie zwycięstwo w rundzie wiosennej. Dzięki porażce Piasta Gliwice zwiększył nad nim przewagę, ale nie zaprezentował stylu przystającego liderowi. - Mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Będziemy ciężko trenować, aby wejść do ekstraklasy. Każde trzy punkty to jak krok do nieba - nie ma wątpliwości Kujawa.