Wiślacy tonują nastroje: Spokojnie, nie skreślajmy rywali

Chociaż na ostatniej prostej wyścigu o mistrzostwo Polski Wisła Kraków ma aż osiem punktów przewagi nad najbliższym rywalem, piłkarze Białej Gwiazdy studzą nastroje i zapewniają, że nie czują się jeszcze mistrzami.

W niedzielnym meczu 20. kolejki ekstraklasy podopieczni Roberta Maaskanta rozprawili się z wiceliderem tabeli, Jagiellonią Białystok, powiększając przewagę nad Jagą do ośmiu "oczek". - Mistrzostwo dla Jagiellonii to jeszcze nie ten czas. Wisła została mistrzem - jest mało prawdopodobne, by to mistrzostwo straciła. W tym momencie musieliśmy byśmy odrobić nie osiem, a nawet dziewięć punktów, bo Wisła ma lepszy bilans spotkań z nami - zauważył opiekun Jagi, Michał Probierz.

Zajmujące kolejne miejsca w tabeli ekipy Lechii Gdańsk i Legii Warszawa mają dziewięć punktów mniej od Wisły, ale idąc tokiem rozumowania trenera Probierza, praktycznie jest to 10-punktowa strata, ponieważ zarówno gdańszczanie, jak i Wojskowi jesienią wysoko przegrali przy Reymonta 22 (odpowiednio 2:5 i 0:4). Wydaje się więc, że nic nie powinno Wiśle wyrwać z rąk 13. w historii klubu mistrzostwa Polski.

- Wszyscy zaczynają wierzyć - mówił po niedzielnym meczu trener Robert Maaskant. Jego podopieczni jednak - przynajmniej publicznie - z dystansem wypowiadają się o tytule. - Mamy przewagę ośmiu punktów nad kolejną ekipą, ale nigdy nie wiadomo, co przyniesie kolejny mecz, co się zdarzy. Dzięki temu zwycięstwu zrobiliśmy krok w stronę mistrzostwa, ale czeka nas ich jeszcze kilka - stwierdził Andraż Kirm, którego bramka otworzyła wynik spotkania na szczycie ekstraklasy.

W podobnym tonie wypowiadają się pozostali wiślacy. - Wygraliśmy z głównym rywalem w walce o tytuł, ale czekają nas jeszcze mecze z Lechem, Lechią i Legią. Każdy z nich będzie bardzo ważne. Przybliżyliśmy się do mistrzostwa, ale jeszcze za wcześnie na ogłoszenie nas mistrzami - to opinia innego niedzielnego bohatera Wisły, Sergeia Pareiki, który broniąc przy stanie 2:0 strzał Tomasza Frankowskiego z rzutu karnego, praktycznie odebrał białostocczanom chęć do gry.

Sam "Franek" z kolei namaścił już Wisłę na mistrza Polski 2011: - Jest dziesięć kolejek - dajmy nadzieję innym zespołom. Przyznać jednak trzeba, że Wisła tym zwycięstwem i wcześniejszymi spotkaniami zrobiła milowy krok w kierunku zdobycia tytułu.

Równie ostrożnie wypowiada się Tomas Jirsak: Przede wszystkim musimy skupić się na sobie. Jeszcze zbyt wcześnie, by przymierzać mistrzowską koronę. Mamy ciężki mecz z Koroną w Kielcach i musimy się jak najlepiej do niego przygotować. Wszystko może się zdarzyć, ale mistrzostwo jest w naszych rękach i mam nadzieję, że go nie wypuścimy.

Patryk Małecki podkreśla natomiast, że w dalszym ciągu nie można lekceważyć drużyn z czołówki tabeli, chociaż interesuje go tylko gra Wisły i nie zgadza się ze stwierdzeniem, że gubiący punkty rywale grają tym samym dla Białej Gwiazdy: - Do końca sezonu zostało jeszcze dużo kolejek. Nie można jeszcze skreślać ani Jagiellonii, ani Legii, Lecha czy Lechii. To nie inni grają dla nas, tylko my gramy dla siebie. Mnie na przykład sytuacja Legii nie interesuje. Jestem piłkarzem Wisły i zajmuję się Wisłą.

Źródło artykułu: