Trójkolorowa ruletka, czyli plusy i minusy kadencji Łukasza Mazura na fotelu prezesa Górnika Zabrze

W czwartek odbędzie się posiedzenie rady nadzorczej Górnika Zabrze. Przedstawiciele włodarzy śląskiego klubu będą obradować w głównej mierze o finansach. Rozstrzygnąć ma się też przyszłość Łukasza Mazura na fotelu prezesa klubu z Roosevelta.

Pierwsze informacje o nie najlepszej kondycji finansowej Górnika pojawiły się na początku marca. Nikt wówczas nie spodziewał się jednak tego, że posiadający możnego właściciela zabrzański klub może mieć problemy z otrzymaniem licencji na grę w ekstraklasie w przyszłym sezonie. Finansowe problemy utytułowanego śląskiego klubu sprawiły, że pozwolenie na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej w przyszłym roku stanęło pod znakiem zapytania. Zarząd Górnika musiał w błyskawicznym tempie podpisywać ugody z zawodnikami i członkami sztabu szkoleniowego, by na czas złożyć dokumenty licencyjne.

Winą za obecną sytuację Allianz Polska obarcza prezesa Łukasza Mazura. Przedstawiciele niemieckiego potentata na rynku ubezpieczeń zarzucali sternikowi śląskiego klubu bierność w poszukiwaniu nowych źródeł finansowania i nieprofesjonalne prowadzenie rozmów z zawodnikami. Mazurowi oberwało się też za dość swobodne wypowiedzi medialne, m.in. przed Wielkimi Derbami Śląska z Ruchem Chorzów.

Sam prezes o zarzutach ze strony właściciela klubu nie chciał rozmawiać. Wypowiedział się za to na łamach naszego portalu o tarciach na linii klub - Allianz. - To akurat standard. Urodziłem się w czasach komuny, ale wychowywałem się już w czasach, kiedy w Polsce był dopuszczalny pluralizm myśli. Moim zdaniem jeśli ma się swoje zdanie, to trzeba go bronić. Na każdy temat trzeba dyskutować, bo nie wierzę w to, że zawsze i wszędzie wszyscy mówią jednym głosem. Taka jednomyślność była w partii i jak się to skończyło, wszyscy wiemy - dowodzi szef Górnika.

Murem za sternikiem zabrzańskiego klubu wstawili się też kibice Trójkolorowych. Najpierw zademonstrowali swoje poparcie dla Mazura podczas pobytu na Węgrzech, a następnie powtórzyli akcję podczas ostatniego pojedynku ligowego z Cracovią. Poparcie fanów może być silną kartą przetargową prezesa przed czwartkowym posiedzeniem rady nadzorczej.

Co jeszcze przemawia na jego korzyść? Bez dwóch zdań wynik sportowy. Mazur przejmował Górnika na piątym miejscu w tabeli pierwszej ligi. Najpierw wywalczył z zabrzańską drużyną awans do ekstraklasy, a po dwudziestu kolejkach zespół plasuje się na piątej pozycji w tabeli najwyższej klasy rozgrywkowej z zaledwie dwupunktową stratą do wicelidera.

Wszystko to udało się osiągnąć bez konieczności wykładania na stół wielkich pieniędzy. Szacuje się, że na letnie wzmocnienia klub wydał 2 mln złotych, pozyskując za tę sumę trzynastu nowych graczy. Zimą sezonu 2008/09 za kwotę 5 mln złotych na Roosevelta trafiło ledwie pięciu zawodników, z których w pierwszej drużynie grają tylko Adam Banaś i Mariusz Przybylski. Robert Szczot latem z Górnika odszedł, a Damian Gorawski i Paweł Strąk kopią piłkę w B-klasowych rezerwach.

Wspomniany duet może okazać się dla Mazura kamieniem przywiązanym do szyi. Grający w B-klasie zawodnicy miesięcznie zgarniają z klubowej kasy 110 tys. złotych. Prezes, przesuwając ich do rezerw, kierował się jasnymi przesłankami. Gorawski był wiecznie kontuzjowany, a Strąk został z drużyny wyrzucony z powodów, o których Mazur nie chciał głośno mówić, zaznaczając przy tym, że za jego kadencji 28-latek w pierwszej drużynie Górnika już nie zagra.

Swoją bezpośredniością i bezkompromisowym nastawieniem prezes Górnika zyskał wielu zwolenników, ale i przeciwników jego dalszej pracy na fotelu szefa klubu. Sam Mazur do sprawy podchodzi z dystansem. - W moim gabinecie wisi tabliczka z maksymą: "Tylko ludzie nikczemni nie mają wrogów". Ja mogę być prezesem Górnika, ale wcale nie muszę nim być. To co robię, robię dla dobra tego klubu i jestem dumny z tego, że mogę pracować w klubie, który kocham - oznajmił.

Do sukcesów obecnego prezesa należy zaliczyć jeszcze ściągnięcie na Roosevelta dawnych gwiazd zabrzańskiej drużyny (w klubie pracują dziś m.in. Andrzej Orzeszek, Dariusz Koseła, Józef Dankowski i Mieczysław Agafon), osiągnięcie porozumienia z Gwarkiem Zabrze i MSPN Górnik Zabrze, co dla jego poprzedników wydawało się mission imposible. Zabrzański klub zacieśnił też stosunki z GKS Katowice i Ruchem Radzionków, z którymi prowadzi współpracę.

Nie można zapomnieć także o roli, jaką szef Górnika odegrał w walce klubu o budowę nowego stadionu i zacieśnienie stosunków z klubami europejskimi. Najpierw Górnik wspólnie z legendami Man City obchodził jubileusz 40-lecia gry obu drużyn w finale PZP, a potem, by uczcić pamięć Ferenca Szuszy, wyjechał do Budapesztu na pojedynek z Ujpestem. Jako wisienkę na torcie można dodać będący o krok od realizacji plan mówiący o rozegraniu na Stadionie Śląskim meczu Górnika z AS Romą.

Wreszcie, dzięki charyzmie Mazura o Górniku było i wciąż jest głośno w mediach. Klub otworzył się na dziennikarzy i kibiców, rozpoczynając tym samym nową erę w swoich dziejach. Mazur rzucił nie lada wyzwanie swojemu następcy. Czy jednak ten doczeka się początku swojej kadencji już teraz?

Źródło artykułu: