Poloniści o Arboledzie: Takich reprezentantów nie potrzebujemy!

Skłonność do płaczu i aktorskie naleciałości to ostatnimi czasy znaki rozpoznawcze Manuela Arboledy. Kolumbijczyk, zamiast skupiać się na dobrej grze w piłkę, lubuje się w udawaniu i prowokowaniu boiskowych rywali.

Ulubieniec selekcjonera Franciszka Smudy był w piątek negatywnym bohaterem meczu Lecha z Polonią. To Euzebiusz Smolarek wyleciał z boiska za cios bokserski wymierzony w kolumbijskiego stopera, Arboleda biedy napytał sobie jednak już wcześniej. Przez cały mecz prowokował piłkarzy Czarnych Koszul, po starciach z przeciwnikiem zwykł długo leżeć na murawie, zwijając się z bólu, w pierwszej połowie wdał się w przepychankę z Bruno Coutinho. Gdy w 69. minucie opuszczał boisko, żegnały go głośne gwiazdy.

- Nie jest tajemnicą, że żaden polski zawodnik za nim nie przepada i powinno to chyba być głośno powiedziane - nie kryje kapitan Polonii, Adrian Mierzejewski. - Jest to twardy obrońca, bardzo dobry, ale jak on kopie kogoś, to nie ma do nikogo pretensji, a każde uderzenie wymierzone w niego kończy się teatrzykiem. Jest tego trochę za dużo i wydaje mi się, że nie tylko zawodnicy, ale i kibice mają tego dosyć - nie kryje 24-latek. - Rozmawiałem z wieloma polskimi piłkarzami i żaden z nich nie lubi Arboledy. To nie powinno być tajemnicą.

Arboleda? Standardowo. Zwija się z bólu. Honoru kolegi broni Luis Henriquez

Starcie ze Smolarkiem w 62. minucie piątkowego meczu znalazło swój finał w tunelu prowadzącym do szatni. Kolumbijczyk po raz kolejny - tym razem słownie - wymienił uprzejmości z byłym zawodnikiem Feyenoordu Rotterdam. Mierzejewski temat ostatecznie jednak zamyka. - Wszyscy się już przyzwyczaili, że każdą sytuację symuluje. Szkoda to komentować, bo wszyscy w telewizji widzieli jak to wyglądało - dodaje. Inna sprawa, że czerwona kartka dla Smolarka drużynę zmobilizowała. - Zespół dostał powera - nie kryje trener, Jacek Zieliński.

W słowach nie przebiera za to bohater meczu z Lechem i autor jedynej bramki, Artur Sobiech. - Arboleda cały czas nas zaczepiał. Nie ma co się oszukiwać, zachowuje się karygodnie - przyznaje bez ogródek 20-letni reprezentant Polski. Trudno wyobrazić sobie, by gracz tak na ligowych boiskach nielubiany, znajdujący się w dodatku bardzo daleko od szczytowej formy, miał znaleźć miejsce w kadrze narodowej, choć Smuda już jakiś czas temu miejsce tam Kolumbijczykowi wyszykował. - Myślę, że nie takich reprezentantów potrzebujemy - kończy Sobiech.

Komentarze (0)