Sergei Pareiko: Nie czuję się specjalistą od karnych (wideo)

W drugim spotkaniu z rzędu bohaterem Wisły Kraków był bramkarz Sergei Pareiko. Przed tygodniem Estończyk obronił rzut karny wykonywany przez Tomasza Frankowskiego z Jagiellonii Białystok, a teraz zatrzymał uderzenie z 11 metrów Ediego Andradiny z Korony Kielce.

W pierwszym przypadku ustrzegł swój zespół przed nerwową końcówką w meczu na szczycie ekstraklasy, a Biała Gwiazda ostatecznie wygrała 2:0. Z Koroną natomiast interweniował skutecznie jeszcze w pierwszej połowie przy stanie 1:0 dla Wisły (spotkanie zakończyło się remisem 2:2).

- Nie jestem specjalistą w bronieniu rzutów karnych. Pierwszy raz w karierze przytrafiło mi się, że obroniłem dwa rzuty karne z rzędu - mówi Pareiko, który przed tygodniem przyznał, że oglądał "11" egzekwowane przez "Franka". - Tym razem nie oglądałem rzutów karnych wykonywanych przez Ediego. Nie wiedziałem jak strzela - tłumaczy.

Wisła była o krok od wywiezienia kompletu punktów z Areny Kielce, ale w doliczonym czasie gry piłkę głową do własnej bramki po strzale Aleksandara Vukovicia z rzutu wolnego skierował Cezary Wilk. - Poprosiłem Czarka Wilka przed wykonaniem tego wolnego, żeby cofnął się trochę i pomógł mi przy obronie tego strzału. Czarek zrobił tak jak go poprosiłem, ale zmienił lot piłki tak nieszczęśliwie, że wpadła ona do bramki - wyjaśnia Pareiko.

- Straciliśmy dwa punkty. Drużyna jest bardzo zła na siebie, ale taki jest futbol. Dla kibiców to był na pewno dobry mecz. Trzeba pogratulować Koronie za to, że do końca walczyła o wyrównanie - kończy reprezentant Estonii z drużyny lidera ekstraklasy.

Zobacz obroniony przez Sergeia Pareikę rzut karny Tomasza Frankowskiego:

Zobacz obroniony przez Sergeia Pareikę rzut karny Ediego Andradiny:

Komentarze (0)