Louis van Gaal w minionym sezonie doprowadził Bayern Monachium do mistrzostwa i Pucharu Niemiec oraz finału Ligi Mistrzów. W tym sezonie prowadzony przez niego zespół zawodził jednak na całej linii. Czarę goryczy przelał remis z FC Nuernberg w 29. kolejce Bundesligi. Holenderski szkoleniowiec marzył o odejściu z Bayernu w glorii chwały. Tymczasem musi opuścił zespół w trakcie sezonu i to w momencie, gdy nikt w klubie nie stanął w jego obronie.
Po remisie w Norymberdze prezydent Bawarczyków Uli Hoeness zwołał konferencję prasową, na której zaatakował Holendra. Van Gaal nawet się nie bronił. - Doprowadził do tego, że wszyscy w klubie mieli go dosyć. Z kierownictwem nie był w stanie się dogadać, piłkarze bali się jego dziwnych decyzji. W pewnym momencie zacząłem odnosić wrażenie, że mamy kilkunastu przeciętnych zawodników i tylko jedną gwiazdę, którą był trener - mówił Hoeness.
Zdaniem prezydenta Bayernu, to był ostatni gwizdek, aby ratować sezon. Bayern w lidze zajmuje czwarte miejsce i traci do trzeciego Hannoveru 96 jeden punkt. Tylko zajęcie trzeciego miejsca gwarantuje Bayernowi grę w Lidze Mistrzów. Gra w rozgrywkach Ligi Europejskiej byłaby porażką klubu. To właśnie van Gaal zdaniem Hoenessa ponosi odpowiedzialność za wyniki Bayernu. Doprowadził do sytuacji, w której żaden zawodnik nie stanął w jego obronie.
Jeszcze kilka tygodni temu, kiedy jasne było, że po zakończeniu sezonu Holendra na stanowisku trenera Bayernu zastąpi Jupp Heynckes, van Gaal zapowiadał, że chciałby opuścić klub frontowymi drzwiami przy oklaskach ludzi, którzy docenili jego pracę. Klub opuścił jednak tylnymi drzwiami. Nie trudno się domyślić, że nie żegnały go brawa.
Źródło: Przegląd Sportowy