Niedzielne spotkanie pomiędzy Arką a Cracovią może być decydujące w walce o pozostanie w Ekstraklasie. Przegrywający jedną noga będzie już w 1 lidze. Potwierdza to jeden z lepszych zawodników żółto-niebieskich Miroslav Bożok: - Teraz w głowie mamy tylko mecz z Cracovią, wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak ważne jest to spotkanie i zrobimy wszystko, aby je wygrać. Wszyscy myślimy tylko o tym i zdajemy sobie sprawę z kim i o co gramy. Jedyne czego pragniemy to zwycięstwo.
Ofensywny pomocnik Arki cieszy się dużym uznaniem wśród fanów Śledzi, ale nad indywidualne laurki przedkłada dobrą grę i sukces całego zespołu: - Oczywiście cieszę się, że kibice doceniają moją grę, ale najważniejsze jest dobro i interes całego zespołu. Jesteśmy jedną drużyną i ważny jest zespół, a nie pojedynczy gracze. Wolę trzy punkty w niedzielę z Cracovią, niż indywidualne wyróżnienia. Jeśli Arka będzie wygrywać, a ja rozegram dobre zawody to wówczas satysfakcja będzie podwójna.
Kreatywny Bożok jest najjaśniejszym punktem drugiej linii klubu z Gdyni, jednakże nawet on nie może zaliczyć drugiej połowy meczu domowego z Zagłębiem Lubin do udanych. Na koniec spotkania cała drużyna Arki została pożegnana przeraźliwymi gwizdami przez swoich kibiców: - W drugiej połowie meczu w Lubinie nie zagraliśmy dobrze. Niby się staraliśmy, ale nic nam nie wychodziło. Jak dobrze się zastanowić, to było to chyba najgorsze 45 minut całej drużyny, odkąd jestem w Gdyni. Wszyscy obiecujemy mocną poprawę w meczu z Cracovią. Nie mogę zagwarantować trzech punktów, ale na pewno zostawimy w tym spotkaniu na boisku całe zdrowie. Ten mecz jest niesamowicie ważny w aspekcie naszego utrzymania w Ekstraklasie.
Pomocnik doskonale zna się z nowym trenerem Frantiskiem Straką, z którym miał już okazję współpracować w barwach słowackiego pierwszoligowca MFK Rużomberok i pokusił się o porównanie metod szkoleniowca wtedy i obecnie w Arce: - Trener Straka zawsze ma swoją filozofię futbolu i koncepcję gry. Porównując ten krótki okres, który jest z nami w Gdyni, z tym jak trenowałem pod jego okiem w Rużomberoku na Słowacji, to muszę powiedzieć, że trener nie zmienił się za wiele (śmiech). To znaczy jego koncepcja futbolu oraz treningi są bardzo podobne wtedy i teraz. Ma swój pomysł na prowadzenie zespołu. Różnica polega na tym, że tutaj nie ma za bardzo czasu, aby nad naszym zespołem popracować. Oczywiście robi wszystko, co jest możliwe, aby odmienić obraz naszej gry i wygląda to podobnie do tego, co pamiętam z tamtego klubu. Stara się nas głównie przekonać i pozytywnie nastawić mentalnie, że jesteśmy dobrymi piłkarzami i w końcu zaczniemy zwyciężać.
Problemem Arki były i są kontuzje, a także ostra gra, która przekłada się na sporą liczbę żółtych i czerwonych kartek. Z jednej strony wskazuje to, że drużyna ma charakter i w każdym spotkaniu zaciekle walczy z przeciwnikiem, z drugiej powoduje ciągłe roszady w wyjściowym składzie. Również Bożok w ostatnim meczu w Białymstoku otrzymał od arbitra dwa żółte kartoniki, na szczęście będzie mógł zagrać w najbliższym spotkaniu z Cracovią. - Moje kartki w Białymstoku to efekt zaangażowania i walki. Nie mam do nikogo pretensji. Nie uważam także, że sędziowie surowo traktują nas jako całą drużynę. Po prostu w każdym meczu ostro walczymy i nie odstawiamy nogi, stąd taka ilość kartek. Trochę to nam przeszkadza, bo ciągle wypada nam stałe ogniwo z podstawowego składu i trener musi dokonywać roszad - odnosi się do tej sytuacji gracz Arki.
Trener Arki od swojego ofensywnego zawodnika rozpoczyna ustawienie składu. Bożok tym bardziej może być pewny miejsca w wyjściowym składzie, gdyż kontuzjowany jest inny ofensywny pomocnik - Albańczyk Ervin Skela. Bożok nie ma także ulubionego napastnika z którym lubi współpracować na boisku: - To trener Straka decyduje o wyjściowej jedenastce, więc do końca nie jestem pewien występu w niedzielę. Co do kolegów z linii napadu, to osobiście nie mam swojego faworyta. Najlepiej będzie mi się grało z tym, kto z mojego podania strzeli zwycięskiego gola.
Arka na wiosnę w 6 spotkaniach zdobyła tylko 3 punkty za zremisowane mecze, w dodatku w dalszym ciągu jest najsłabszą drużyną pod względem skuteczności, a właściwie jej braku. Zawodnik żółto-niebieskich zdradził też tajemnice w jaki sposób zamierzają pokonać swojego niedzielnego rywala i jak przełamać strzelecką niemoc. - Trener próbuje nas odpowiednio nastawić mentalnie. zagramy tez bardzo ofensywnie. To cały czas ćwiczymy na treningu. Jesteśmy już w takiej sytuacji, że nie wystarczy nam tylko zagrać na "zero" w defensywnie. Musimy zaryzykować. Potrzebujemy tylko zdobyć w niedzielę trzy punkty, a potem może być już tylko lepiej - wyjaśnia Bożok.