Widzew Łódź ma 26 punktów, a Ruch Chorzów 27. To obrazuje jak ważny to będzie pojedynek dla obu drużyn, które nie mogą być jeszcze pewne utrzymania się w ekstraklasie. Na trybunach będzie to mecz przyjaźni, ale na boisku niekoniecznie. - Nie przypominam sobie, aby w ostatnich latach były takie mecze. To jest gra o punkty, prestiż i środki materialne. Nie wyobrażam, żeby ktoś podszedł do tego meczu swobodnie - stwierdził trener Niebieskich Waldemar Fornalik, który przez pół roku pracował w Widzewie.
W poprzedniej kolejce Ruch przerwał passę trzech kolejnych zwycięstw, przegrywając na własnym stadionie z Polonią Bytom. Szkoleniowiec 14-krotnych mistrzów Polski nie chciał wracać do tego pojedynku. - Pewnie, że o tym spotkaniu rozmawialiśmy. Do każdego meczu wracamy, nie ważne jakim wynikiem się on zakończył - powiedział trener Ruchu. - Temat Polonii ostatecznie zakończyliśmy w środę. Zawodnicy wiedzą, co zrobili dobrego i złego. Niestety więcej było złego - dodał Fornalik, który wyraził nadzieję, że w sobotę zobaczy inny zespół niż przed tygodniem. - Dla piłkarza nie ma nic lepszego niż możliwość szybkiego zrewanżowania się po tak słabym występie - stwierdził, a po chwili dodał. - Dużo mówi się, że Ruch zagrał słabo. A przecież Polonia potrafiła zremisować z Wisłą, Koroną czy Bełchatowem. Minimalnie inna dyspozycja powoduje, że mecze tak wyglądają. Liga jest wyrównana - zauważył Waldemar Fornalik.
Przed meczem z Widzewem trener Niebieskich chwalił piłkarzy najbliższego rywala. - Nieprzypadkowo grają w ekstraklasie. Mają w składzie groźnych zawodników. Musimy zwrócić uwagę na Sernasa, Dzalamidze i kilku innych - stwierdził szkoleniowiec Ruchu, który zgodził się z opinią, że w meczu decydujące mogą okazać się stałe fragmenty gry. - Mamy 3-4 warianty, które ćwiczymy. Tak właśnie zdobyliśmy gola np. w meczu z Bełchatowem, a w kilku innych sytuacjach w kolejnych meczach stworzyliśmy zagrożenie - przypomniał na koniec Fornalik.