Mirosław Jabłoński: Musimy zmienić sposób gry

Po niezłym początku rundy wiosennej Bogdanka Łęczna spuściła z tonu. Zanotowała trzy porażki i remis, co spowodowało, że przybliżyła się do strefy spadkowej - obecnie ma nad nią tylko cztery punkty przewagi.

W tym artykule dowiesz się o:

Drużyna z Lubelszczyzny zazwyczaj posiadała optyczną przewagę, mimo to nie przekładała się ona na wyniki. Główny kłopot to brak precyzji w wykończeniu akcji. - Trzeba zastanowić się czy jest sens iść w tym kierunku. Czy nie lepiej ustawić zespół defensywnie i grać na kontry? Chociaż co do tego też nie mam pewności, bo wtedy również trzeba wykorzystywać swoje okazje. Generalnie mamy problemy z napastnikami, którzy są nieskuteczni i marnują 100-procentowe sytuacje, a to jest klucz do odnoszenia zwycięstw - uważa Mirosław Jabłoński.

Trenerowi Bogdanki brakuje wartościowego zmiennika dla prezentującego kiepską formę Nildo. Brazylijczyk wiedzie prym w niweczeniu wysiłku kolegów. Kontuzja wykluczyła Grzegorza Szymanka, który nigdy nie był ulubieńcem Jabłońskiego. W odwodzie jest Tomas Pesir, lecz Czech... od ponad roku nie strzelił bramki. Z kolei Adrian Paluchowski nie może przebić się do składu. W rundzie jesiennej był podstawowym piłkarzem, a obecnie wchodzi wyłącznie na końcówki meczów. - Gdyby Adrian na treningach prezentował dobrą skuteczność, to na pewno wstawiłbym go do składu - przekonuje szkoleniowiec.

Piłkarzom łęczyńskiego zespołu od dawna brakuje zimnej krwi. Jeżeli wkrótce nie poprawią tego elementu, to widmo spadku zajrzy im w oczy. Tym bardziej, że w najbliższej kolejce zmierzą się z Pogonią Szczecin. - Musimy zmienić sposób gry, bo prezentowaliśmy radosną piłkę. Przewagę w posiadaniu futbolówki trzeba zamienić na bramki. Jeżeli padnie gol, jest możliwość, że przeciwnik się otworzy - analizuje Jabłoński.

Źródło artykułu: