Niecieczańskie deja vu - relacja z meczu Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Górnik Polkowice

Jeśli ktoś oglądał przed dwoma tygodniami mecz pomiędzy Termaliką Bruk-Betem Nieciecza a Ruchem Radzionków, podczas starcia tych pierwszych z Górnikiem Polkowice mógł przeżyć małe deja vu. Przewidział to zresztą trener Mirosław Hajdo, który przed spotkaniem zapowiadał, że spodziewa się podobnego scenariusza, jak w starciu z Cidrami. Nie pomylił się, znów trafił ze zmianami i efekt ten sam - trzy punkty zostały w Niecieczy.

Po ubiegłotygodniowej porażce w Stróżach z tamtejszym Kolejarzem, na głowę niecieczan spadły gromy za słabą postawę. Oberwał także szkoleniowiec, który na derby Małopolski zmienił ustawienie drużyny. Na mecz z Górnikiem Polkowice, powrócił do sprawdzonej taktyki. Tym razem Andrzej Rybski zagrał w ataku obok Łukasza Szczoczarza a miejsce kontuzjowanego Artura Prokopa zajął w środku pola Karol Piątek. Gospodarze rozpoczęli mecz z dużym animuszem, szybko przejmując inicjatywę. Mimo to, widoczna optyczna przewaga beniaminka nie przekładała się na sytuacje strzeleckie. Podopieczni trenera Dominika Nowaka umiejętnie się bronili, nie dając niecieczanom operować piłką nawet w środku pola, więc ciężar rozgrywania akcji musieli brać na siebie stoperzy Jan Cios i Arkadiusz Baran.

Pierwszą sytuację do zdobycia gola, gospodarze mieli dopiero po kwadransie gry. Dariusz Pawlusiński dośrodkował z rzutu rożnego a ładnym wolejem popisał się Szczoczarz. Bramkarz Sebastian Szymański z najwyższym trudem odbił piłkę na kolejny rzut rożny. Minęły niespełna trzy minuty i Szczoczarz znów zagroził bramce Górnika. Tym razem znakomicie dostrzegł go Rybski, zagrał dokładną piłkę w pole karne a napastnik Termaliki uderzył z pierwszej piłki, która po nodze obrońcy, trafiła w słupek. W tym okresie gry Szczoczarz był najbardziej aktywnym z niecieczan. W 22. minucie wywalczył rzut wolny z dogodnej pozycji, jednak zawiodło wykonanie. Piątek trafił w mur.

W 35. minucie po raz kolejny urwał się Szczoczarz, który nawet zdobył bramkę, jednak arbiter wskazał na pozycję spaloną. Po chwili Szymańskiego sprawdził Rybski mocnym uderzeniem z dystansu. W pierwszej połowie bramki nie padły, choć Termalica Bruk-Bet miała wyraźną przewagę optyczną. Druga połowa rozpoczęła się od strzału Michała Mroza z okolic 30 metrów. Jak się później okazało, był to pierwszy i... ostatni strzał polkowiczan na bramkę Macieja Budki w tym spotkaniu. Nadal utrzymywał się bezbramkowy remis, który nie zadowalał gospodarzy. Trener Mirosław Hajdo sięgnął po rezerwowych napastników Piotra Trafarskiego i Łukasza Cichosa. Przed dwoma tygodniami, wprowadzony z ławki Cichos, zapewnił wygraną nad Ruchem Radzionków.

Tym razem sytuacja się powtórzyła. Właśnie Cichos w 65. minucie odebrał piłkę rywalowi przed polem karnym, zagrał na prawą stronę do Pawlusińskiego a były skrzydłowy Cracovii płasko dośrodkował w pole karne. Piłkę z najbliższej odległości do bramki gości wpakował drugi z rezerwowych Trafarski. Mimo straty bramki goście byli bezradni w konstruowaniu akcji ofensywnych. W 89. minucie, Górnik nadział się na kontrę. Pawlusiński dostrzegł dobrze ustawionego Rybskiego a snajper niecieczan pewnym uderzeniem z narożnika pola karnego ustalił wynik meczu. W końcówce groźnie strzelał jeszcze Cichos, Szymański odbił piłkę pod nogi Dawida Kubowicza a dośrodkowanie obrońcy Termaliki odbiło się od poprzeczki.

Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Górnik Polkowice 2:0 (0:0)

1:0 - Trafarski 65'

2:0 - Rybski 89'

Składy:

Termalica: Budka - Kowalski, Cios, Baran, Mysona, Pawlusiński, Lipecki, Piątek (56' Trafarski), Szałęga (83' Kubowicz), Rybski, Szczoczarz (62' Cichos).

Górnik Polkowice: Szymański - Kokoszka, Pokorny, Breznican, Opalacz, Piotrowski (57' Szuprytowski), Soboń, Wacławczyk (46' Mróz), Ałdaś (74' Oleksy), Piątkowski, Tumicz.

Żółte kartki: Piątek (Termalica) oraz Kokoszka (Górnik).

Sędzia: Mirosław Górecki (Ruda Śląska).

Widzów: 1300.

Źródło artykułu: