W środę odbył się mecz pomiędzy tymi drużynami. 800 osób z Bełchatowa nie weszło jednak na stadion, chociaż miało wykupione bilety. - Taka decyzja podjęta została po sugestiach Ekstraklasy S.A. [organizatora rozgrywek - przyp. red.], wydziału bezpieczeństwa PZPN-u i przede wszystkim policji - tłumaczył na łamach sport.pl Michał Kulesza, rzecznik prasowy Widzewa.
- My byliśmy przygotowani na przyjęcie 800 kibiców GKS-u, sprzedaliśmy nawet bilety. W środę rano do łódzkiego klubu przyszły dwa pisma z zaleceniem nieprzyjmowania bełchatowskich fanów. Wystąpili o to do Ekstraklasy i związku komendanci policji z Łodzi i Bełchatowa. We wtorek napisaliśmy do Ekstraklasy, że według naszej wiedzy może dojść do łamania prawa podczas meczu - mówił podkomisarz Sławomir Szymański z bełchatowskiej komendy.
Jednak to nie koniec. Na najbliższych meczach Widzewa i GKS-u może nie pojawić się ani jeden kibic, ponieważ wojewoda wszczął postępowanie, w wyniku którego mają zostać zamknięte stadiony tych klubów. - Były już plany, by obiekt Widzewa zamknąć na środowe spotkanie. Nic z tego nie wyszło, bo nie znaleziono wystarczających argumentów. Udało się jedynie nie wypuścić na mecz kibiców z Bełchatowa - stwierdził anonimowy informator Gazety Wyborczej.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź, Sport.pl