Jakub Rzeźniczak: O miejsce na podium jestem spokojny

Legia Warszawa po meczu w Zabrzu mogła wskoczyć na fotel wicelidera. Tak by się stało, gdyby nie bramka, jaką stołeczna drużyna straciła w ostatnich sekundach meczu. Trafienie Daniela Sikorskiego pozbawiło zespół ze stolicy dwóch punktów i miejsca na podium.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

W ligowym szlagierze pomiędzy Górnikiem a Legią nie brakowało emocji. W pierwszej połowie lepsze wrażenie sprawiali zabrzanie, którzy stworzyli kilka sytuacji pod bramką Wojciecha Skaby, a raz golkipera stołecznej drużyny musiała ratować nawet poprzeczka. Po zmianie stron inicjatywę przejęła Legia, która zupełnie Górnika zdominowała. Warszawianie strzelili bramkę i mieli okazje na kolejne trafienia, których nie wykorzystali. Zabrzańska drużyna w drugiej części gry zaatakowała groźnie tylko raz, w samej końcówce, i to wystarczyło do zdobycia cennego punktu.

- Straciliśmy bramkę w ostatniej sekundzie spotkania i jesteśmy strasznie na siebie źli, bo nie mieliśmy prawa tego zwycięstwa wypuścić. Mieliśmy miażdżącą przewagę i stworzyliśmy sobie mnóstwo sytuacji, ale nic z tego. Mamy tylko punkt - bezradnie rozkłada ręce Jakub Rzeźniczak, obrońca Legii. - W głupi sposób straciliśmy bramkę i dwa punkty i do Warszawy wracamy ze spuszczonymi głowami. Drużyna mierząca w europejskie puchary nie może w ten sposób tracić punktów - dodaje.

Defensor stołecznej drużyny i reprezentacji Polski przyczyn dramatu z końcówki spotkania upatruje w słabej skuteczności. - Powinniśmy zdecydowanie wcześniej rozstrzygnąć losy meczu. Tym bardziej, że sytuacji ku temu mieliśmy co niemiara. Tylu okazji podbramkowych nie stworzyliśmy sobie w przekroju kilkunastu spotkań razem wziętych. Tutaj uderzaliśmy często, piłka trafiła w słupek, a chwilę później nawet strzał na pustą bramkę nam nie wyszedł - kręci z niedowierzaniem głową młody zawodnik Legii.

Winą za stratę dwóch punktów eksperci obarczają Skabę, który popełnił błąd przy obronie strzału Roberta Jeża. Po silnym uderzeniu Słowaka sprzed linii pola karnego golkiper stołecznej drużyny nie potrafił złapać piłki i odbił ją przed siebie, gdzie dopadł jej Daniel Sikorski i z kilku metrów wpakował do pustej bramki. - Wygrywamy, przegrywamy i remisujemy jako cała drużyna. Nie możemy obarczać winą za stratę bramki tylko Wojtka, bo on przez cały mecz robił dobrą robotę. W samej końcówce piłka podskoczyła na nierówności i nie zdołał jej złapać, ale wcześniej to my nie powinniśmy dopuścić w ogóle do tego strzału - wskazuje gracz drużyny z Łazienkowskiej.

Przed Legią ważne spotkanie z Jagiellonią Białystok. Podopieczni Michała Probierza notują passę trzech porażek z rzędu i jeżeli przegrają też przy Łazienkowskiej najprawdopodobniej stracą fotel wicelidera. Rzeźniczaka w tym spotkaniu jednak zabraknie, bo będzie musiał pauzować za żółtą kartkę obejrzaną w Zabrzu. - Nie będę mógł zagrać w tym spotkaniu, ale wierzę, że chłopaki sobie poradzą i pokonamy Jagę. Z kolejki na kolejkę gramy coraz lepiej i stać nas na to, by zakończyć sezon na podium. Jeżeli utrzymamy obecną formę jestem o to spokojny - zapewnia 24-letni obrońca Legii.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×