- Jeżeli wygramy spotkanie z Zagłębiem, to praktycznie wszystko będzie już poukładane. Będziemy mogli grać spokojniej i walczyć nawet o pierwszą szóstkę w tabeli. Musimy zregenerować siły, aby jak najlepiej wypaść w niedzielę i dopisać sobie 3 punkty. Wróciłem po poprzedniej kontuzji akurat na mecz z Zagłębiem w zeszłej rundzie. Żałuję porażki w Lubinie. Miałem okazję do zdobycia gola, ale go nie strzeliłem. Musimy wygrać w Łodzi, to nie ulega wątpliwości - powiedział Ostrowski.
Podopieczny trenera Czesława Michniewicza w swojej dotychczasowej karierze był również piłkarzem Miedziowych. Ostrowski podkreślił jednak, że obecna drużyna jest zupełnie inna od ówczesnej. - Grałem w Zagłębiu przez rok. Z tego składu, który znam, pozostał tylko Przemysław Kocot. Tak samo, jak trener Michniewicz przeżyłem parę fajnych chwil w Lubinie i podchodzę do tego meczu z sentymentem. Podobnie jak w przypadku Legii i Śląska w moim przypadku, mecze z tymi drużynami dodają mi dreszczyku emocji - wyjaśnił piłkarz Widzewa.
Pomocnik klubu z al. Piłsudskiego przez długi okres w tym sezonie musiał leczyć kontuzję, przez co trener Michniewicz nie miał możliwości wykorzystania go w wielu ważnych meczach. - Z moim zdrowiem wszystko w porządku. Wprawdzie nie jestem fizycznie stuprocentowo przygotowany i czuję, że pod tym względem można jeszcze się poprawić, ale nie narzekam. Jestem zadowolony z mojej dyspozycji po tym, co przeszedłem. Okres powrotu do formy był dla mnie frustrujący. Oglądałem kolegów, którzy trenowali podczas, gdy ja musiałem się rehabilitować. Nie są to łatwe momenty. Takie chwile uczą pokory. Tym bardziej cieszę się z tego, że jestem zdrowy i zdolny do gry. Mam ochotę pograć więcej spotkań niż tylko te 4 kolejki, które zostały do końca ekstraklasy. Tym bardziej, że liga teraz przyspieszyła i gramy co kilka dni. Do osiągnięcia najwyższej dyspozycji brakuje obozu przygotowawczego. W pełni formy będę w następnym sezonie, jeżeli zdrowie na to pozwoli, a mam nadzieję, że tak będzie - stwierdził przed meczem z Zagłębiem Ostrowski.
Pomocnik Widzewa wydaje się być uniwersalnym skrzydłowym, gdyż występował już zarówno po lewej, jak i prawej stronie boiska. Dla Ostrowskiego taki stan rzeczy nie ma jednak większego znaczenia, gdyż... - Ja uważam, że moim atutem jest uderzenie, a lewa pomoc umożliwia mi strzał z prawej nogi. Grałem już wcześniej na tej pozycji za sprawą trenera Grzegorza Kowalskiego w Inkopaxie Wrocław. Z kolei na prawej stronie występowałem niedawno w Śląsku. Strona boiska nie robi mi wielkiej różnicy - wyjaśnił podopieczny trenera Michniewicza.
Najbliższy mecz na stadionie przy al. Piłsudskiego odbędzie się bez kibiców. To efekt decyzji Wojewody Łódzkiego, która zamknęła stadion dla widowni na niedzielne spotkanie. - Kibice są dla nas bardzo ważni. Nie wiem czy zdają sobie sprawę, ale są naszym dwunastym zawodnikiem, potrafią nam się podnieść w trudnych chwilach. Bez nich ten mecz będzie niestety wyglądał jak sparing. Liczę na to, że kibice powrócą na stadion - zakończył swoją wypowiedź pomocnik Widzewa.