Miedziowi w meczu z Widzewem nie byli drużyną gorszą. Goście niedzielnego spotkania bardzo często zagrażali bramce przeciwnika. To jednak Zagłębie przegrało to spotkanie po błędach swoich obrońców. - Wydaje się, że mamy już wystarczająco dużą przewagę nad strefą spadkową, ale trzeba walczyć do końca. Gramy ładną dla oka piłkę, a przytrafiają nam się jednak juniorskie błędy. Nie powinniśmy stracić zarówno pierwszego, jak i drugiego gola. Dodatkowo mieliśmy sytuacje do strzelenia drugiej i trzeciej bramki, a nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Tak być nie może - stwierdził zirytowany Plizga.
Pomocnik Zagłębia zaliczył przepiękną asystę przy golu Szymona Pawłowskiego. Jednak w głowie zawodnika rodził się zupełnie inny pomysł na rozwiązanie tej sytuacji. - Początkowo chciałem sam zakończyć akcję i uderzyć na bramkę. Podbiegło do mnie jednak w jednej chwili trzech piłkarzy Widzewa i nie miałem już miejsca na oddanie strzału. Wówczas dojrzałem Szymka wybiegającego na pozycję i pomyślałem, że podniesienie piłki do niego będzie lepszym pomysłem. Dzięki tej decyzji pozostało Szymkowi tylko pokonać bramkarza - powiedział pomocnik Miedziowych.
Bramka Pawłowskiego nie podziałała jednak motywująco na gości. Efektem tego był gol dla Widzewa zdobyty w 73. minucie przez Darvydasa Šernasa. - Po zdobytej bramce chcieliśmy, żeby Widzew się troszkę wyszalał, a następnie znowu na niego ruszyć. Błędy w defensywie które popełniliśmy to ewidentny brak koncentracji. To trochę dziwne, bo na stadionie było tak cicho, że mogliśmy się ze sobą komunikować bez żadnych przeszkód. Musimy te sytuacje w których zawiedliśmy dogłębnie przeanalizować. Trener uczulał nas na to, że mecze przy pustych trybunach łatwo rozluźniają i powodują, że koncentracja nie jest na najwyższym poziomie. Jak się okazało miał rację, mimo iż uważam, że podeszliśmy do tego spotkania na maksymalnym poziomie koncentracji oraz zaangażowania - wyjaśnił w rozmowie pomocnik Zagłębia.
W dalszej części wypowiedzi Plizga kontynuował wątek pustych trybun wyrażając niezadowolenie z powodu decyzji Wojewody Łódzkiego, która zamknęła stadion na niedzielne spotkanie. - Taka atmosfera jaką mieliśmy w meczu z Widzewem nadaje się, ale tylko do treningów. Niestety nic nie możemy z tym zrobić, tylko wychodzić na boisko i grać. Szkoda, że to wszystko toczy się bez udziału kibiców, bo cały mecz traci otoczkę piłkarskiego święta. Przy pustych trybunach to już nie to samo. Piłka nożna jest przede wszystkim dla nich - dla kibiców - stwierdził podopieczny trenera Jana Urbana.
Następny mecz lubinianie zagrają w Bełchatowie z miejscowym GKS. Zagłębie wciąż musi walczyć o definitywne utrzymanie, które jest na wyciągnięcie ręki. - Z GKS Bełchatów czeka nas typowy mecz walki o ligowe punkty. Będzie to starcie dwóch drużyn środka tabeli. My nie możemy sobie w żadnym wypadku pozwolić na porażkę, bo już dość punktów natraciliśmy po drodze. Głównym naszym celem jest zgarnięcie trzech oczek, ale jak ta sztuka się nie uda, będziemy musieli zadowolić się remisem. Przegrana nie wchodzi w grę - zapowiedział na zakończenie wypowiedzi Plizga.